Inicjatorem wniosku jest kalifornijski lekarz Michael Newdow. Zagorzały ateista już w 2001 i 2005 roku bezskutecznie domagał się w sądzie skreślenia odwołania do Boga z ceremonii zaprzysiężenia prezydentów USA. Tym razem ma nadzieje, że mu się uda. - Czekałem na tę okazję. Barack Obama należy do mniejszości etnicznej. Powinien mieć szacunek dla ateistów, którzy także stanowią mniejszość społeczną w USA - powiedział Newdow telewizji CNN.
Jego zdaniem walka, którą toczy, jest porównywalna do walki o zniesienie segregacji rasowej: - Składając przysięgę na Boga prezydent daje do zrozumienia, że wierzący są lepsi od niewierzących. Że to oni są prawdziwymi Amerykanami. To jest nie do przyjęcia.
Newdow domaga się, by słowa „tak mi dopomóż Bóg” zniknęły z przysięgi, którą Obama będzie składał 20 stycznia w Waszyngtonie. Do jego skargi przyłączyło się wiele amerykańskich organizacji walczących o wolność religijną oraz 17 stowarzyszeń ateistów z Waszyngtonu, Seattle i Minnesoty.
Wszyscy twierdzą zgodnie, że oglądając zaprzysiężenie Baracka Obamy na prezydenta będą się czuli wykluczeni i napiętnowani. - Skarżący mają do wyboru: mogą nie oglądać zaprzysiężenia Obamy na prezydenta albo znieść kilkugodzinną ceremonię naszpikowaną referencjami do religii, którą odrzucają. To dyskryminacja mniejszości sprzeczna z amerykańską konstytucją. Nie ma powodu do odwoływania się do Boga w oficjalnych ceremoniach. Służy to wyłącznie promocji idei, że Bóg istnieje, na co nie ma najmniejszych dowodów - czytamy we wniosku sądowym ateistów. Według nich słowa, które prezydent powinien wypowiedzieć podczas ceremonii inauguracyjnej, są zapisane w drugim artykule konstytucji. - Tam nie ma mowy o żadnym „dopomóż mi Bóg”. George W. Bush samowolnie dorzucił to do tekstu. Trzeba skończyć z tą tradycją - oburza się Newdow.
We wniosku pojawiają się zarówno przewodniczący Sądu Najwyższego USA sędzia John Roberts, który ma poprowadzić ceremonię, jak i obaj pastorzy, którzy mają wygłosić na prośbę Obamy religijną inwokację, Rick Warren i Joseph Lowry. Sam prezydent elekt się w nim jednak nie pojawia. - Obama uczestniczy w ceremonii jako polityk. Oraz jako osoba prywatna, więc ma prawo prosić Boga o pomoc. Nie zamierzam mu tego prawa odbierać, nawet jeśli uważam, że to niemądre - tłumaczy Newdow ominięcie Obamy.