– Właściwym miejscem, z którego należy zacząć, jest zaangażowanie.
Społeczność międzynarodowa będzie obserwować, jak podchodzimy do Iranu. Nacisk powinien zostać położony na szacunek i gotowość do rozmów, ale przy pełnej jasności, jakie są granice – stwierdził i dodał, że Iran musi przestrzegać norm postępowania na arenie międzynarodowej.
Pod pewnymi względami nowa polityka Waszyngtonu wobec Teheranu nie będzie się jednak aż tak znacząco różnić od dotychczasowej. Chodzi na przykład o sprzeciw wobec izraelskiego uderzenia na Iran. Jak podają amerykańskie media, powołując się na źródła w Waszyngtonie i za granicą, Izrael kilkakrotnie prosił w 2008 roku administrację George’a W. Busha o pomoc w przeprowadzeniu nalotów na irańskie instalacje nuklearne. Według „New York Timesa” Amerykanie odmówili, nie pozwalając na przelot izraelskich samolotów nad Irakiem. Bush odmówił też przekazania izraelskim sojusznikom specjalnych bomb. Miał wyjawić Izraelczykom, że Stany Zjednoczone prowadzą już tajną operację, której celem jest sabotaż irańskiego programu nuklearnego.
Zwracając się po pomoc bezpośrednio do Białego Domu, Izraelczycy ominęli Departament Stanu i CIA, obawiając się przecieków. Według telewizji Fox News wywołało to furię w CIA.
[srodtytul]Najpierw sąsiedzi[/srodtytul]
Choć uwaga nowego rządu będzie zapewne koncentrowała się w pierwszych tygodniach na Bliskim Wschodzie, to jak podało w sobotę biuro prezydenta elekta, pierwszym krajem, który Obama odwiedzi po objęciu urzędu, będzie Kanada. Prasa północnego sąsiada USA entuzjastycznie zareagowała na tę wiadomość. Co prawda od lat 30. Ottawa była tradycyjnie pierwszą stolicą, do której wybierał się nowy amerykański przywódca, ale George W. Bush wyłamał się z tego obyczaju, odwiedzając najpierw Meksyk. W kanadyjskich mediach pełno było ostatnio spekulacji na temat urazu, jaki na punkcie północnych sąsiadów ma nowy prezydent. To kanadyjska dyplomacja była w czasie kampanii wyborczej źródłem przecieku o tym, że stanowisko Obamy w sprawie północnoamerykańskiej strefy wolnego handlu odbiega od tego, co mówi oficjalnie. Obawy te zdawały się uzasadnione, gdy podano, że dziś Obama spotka się z pierwszym zagranicznym przywódcą od zwycięstwa w wyborach i że będzie to prezydent Meksyku Felipe Calderon. Informacja o celu pierwszej wizyty prezydenta uspokoiła Kanadyjczyków.