Nie chciałem, by spory o komunistyczną przeszłość negatywnie wpłynęły na odbudowę, a tym samym na przyszłość nowych krajów związkowych Niemiec – powiedział polityk CDU w wywiadzie dla pisma „Super Illu”. Jego zdanie podzielał podobno były kanclerz Niemiec Helmut Kohl. – On również uważał, że akta NRD-owskiej służby bezpieczeństwa mogą przeszkodzić w zjednoczeniu Niemiec – utrzymuje minister, który w latach 1989 – 1991 również kierował resortem spraw wewnętrznych.
Schäuble przyznaje, że teczki nie zostały zniszczone wyłącznie dlatego, że nie pozwoliła na to pierwsza wyłoniona w wolnych wyborach Izba Ludowa NRD. Opowiedziała się za rozliczeniem komunistycznej przeszłości i włączeniem odpowiedniego zapisu do układu o zjednoczeniu Niemiec. Pieczę nad archiwum Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwa NRD powierzono utworzonemu w 1990 roku urzędowi pełnomocnika ds. akt Stasi.
Zdaniem szefa MSW to, że doszło do rozliczenia komunistycznej przeszłości, dziś można „ocenić pozytywnie”.
– Mogliśmy sobie na to pozwolić jako silne, zjednoczone Niemcy. Gdyby NRD, tak jak Polska czy Czechy, musiała sama dokonać rozliczenia przeszłości bez pomocy silnego brata na Zachodzie, poniosłaby klęskę – uważa. Według niego wiele ofiar zbrodniczego NRD-owskiego systemu jednak do dziś się skarży, że nie otrzymało zadośćuczynienia, a wielu z tych, którzy służyli systemowi, czuje się zepchniętych na margines społeczeństwa. – Tego nie da się uniknąć. Po czymś takim pozostają rany – podkreśla minister.
Wypowiedzi Schäublego oburzyły wielu niemieckich polityków. Według pełnomocnika rządu ds. nowych krajów związkowych Wolfganga Tiefensee „zniszczenie dokumentów chroniłoby sprawców, pozostawiając ofiary na pastwę losu”. – To część niemieckiej historii, którą warto było zachować dla następnych pokoleń – uważa. Także kanclerz Angela