Nie jestem czynnym politykiem, ale chcę przeprowadzić jedną czy dwie rozmowy – oświadczył Gerhard Schröder w Teheranie, gdzie przebywać będzie do niedzieli. Nie ukrywa, że liczy na spotkanie z prezydentem Iranu, który nawoływał m.in. do „wymazania” Izraela z mapy. „Schrödera zawsze stać na prowokację“ – pisze „Spiegel Online”.
Nie jest tajemnicą, że jego irańska ekspedycja została uzgodniona z niemieckim MSZ. To zwykła praktyka w przypadku zagranicznych podróży byłego kanclerza. Ale tym razem niemieckie media zastanawiają się, czy Schröder nie zawiózł do Teheranu posłania z Waszyngtonu lub od niemieckiego rządu.
– Nie mam żadnej misji prócz dobrych relacji – zapewnił Schröder. Zabiega o nie na pewno w imieniu niemieckiego przemysłu, tak jak czyni to w relacjach z Rosją, promując budowę gazociągu Nord Stream. Przewodniczy zresztą radzie nadzorczej spółki budującej bałtycką rurę.
Teheran pamięta, że Schröder jest przeciwnikiem wprowadzenia sankcji związanych z irańskim programem atomowym. Inaczej niż Frank- Walter Steinmeier, szef niemieckiego MSZ i jeden z najbliższych przyjaciół byłego kanclerza, który wezwał niedawno do zaostrzenia sankcji.
– Niemiecka polityka wobec Iranu jest modelowym przykładem stosowania podwójnych standardów – zwraca „Rz” uwagę Mohamed Schas z irańskiego ugrupowania opozycyjnego w Niemczech. Niemcy są nadal najważniejszym w Europie partnerem gospodarczym Iranu objętego sankcjami ONZ (dwa lata temu Berlin miał zresztą obiekcje, czy są potrzebne).