W Meksyku z powodu zakażenia wirusem zmarło już prawdopodobnie 81 osób – alarmują tamtejsze władze. Choroba zaatakowała co najmniej 1300 osób. Prezydent Meksyku Felipe Calderon ogłosił stan wyjątkowy.
Sobotnie mecze piłkarskie tamtejszej ligi, rozgrywane zwykle przy wypełnionych po brzegi trybunach, odbywały się w sobotę bez udziału kibiców. W niedzielę pustkami świeciły kościoły, odwołano bowiem nawet msze. Puste były restauracje i sklepy. Ulice, lotniska, dworce i stacje autobusowe patrolowali żołnierze w towarzystwie służb medycznych, wy- szukując osoby z objawami choroby. Władze uprzedziły, że mogą być zmuszone do podjęcia decyzji o zastosowaniu przymusowej kwarantanny wobec wszystkich chorych i podejrzanych o zarażenie.
– Rząd nie zawaha się ani chwili z podjęciem wszelkich niezbędnych kroków koniecznych, by powstrzymać tę epidemię – zapowiedział prezydent Calderon. Minister finansów Meksyku Agustin Carstens przyznał z kolei, że wybuch epidemii świńskiej grypy może mieć duży wpływ na gospodarkę kraju. W związku z zagrożeniem epidemią Bank Światowy udzieli Meksykowi pożyczki w wysokości 25 mln dolarów.
[srodtytul]USA zamkną granice?[/srodtytul]
Zaniepokojone groźbą wybuchu epidemii są władze Stanów Zjednoczonych, które wprowadziły stan zagrożenia (podobnie jak na przykład przed nadejściem huraganu). Jak wyjaśniła sekretarz bezpieczeństwa wewnętrznego Janet Napolitano, jest to „standardowa procedura”, która umożliwia skierowanie większych środków do walki z epidemią. Rząd wezwał obywateli, by nie wyjeżdżali w najbliższym czasie do Meksyku, będącego popularnym wśród Amerykanów miejscem krótkich turystycznych wypadów.