Zgodnie z podpisanym w sierpniu porozumieniem do końca 2009 r. w Polsce powinna pojawić się bateria rakiet Patriot. Pentagon przyznał niedawno, że nie będzie ona początkowo w pełni uzbrojona. Jak jednak twierdzą źródła po obu stronach Atlantyku, nie ma w tym nic zaskakującego.
[wyimek]Amerykańskie wyrzutnie trzeba podłączyć do polskiego systemu obrony[/wyimek]
– Liczba patriotów jest ograniczona, potrzebujemy ich w wielu częściach świata, zatem na początku ich obecność w Polsce będzie miała charakter treningowy – stwierdził w amerykańskim Senacie gen. James Cartwright, wiceprzewodniczący kolegium szefów połączonych sztabów amerykańskiej armii.
To potwierdzenie niedawnych doniesień „Gazety Wyborczej”, które wywołały w naszym kraju spore poruszenie. Eksperci uważają jednak, że niesłusznie. – Systemów Patriot brakuje, stąd bardzo oszczędne gospodarowanie wyrzutniami i nacisk na rozwijanie innych, uzupełniających technologii. Z decyzji o wysłaniu do Polski nie w pełni wyposażonych baterii nie robiłbym więc problemu. Byłbym nawet zdziwiony, gdyby było inaczej – tłumaczy „Rz” Baker Spring, ekspert konserwatywnej, krytycznie nastawionej do Baracka Obamy Fundacji Heritage.
Jego zdaniem najistotniejsze z punktu widzenia Polski jest to, by to tymczasowe rozwiązanie nie było ostateczne. – Mielibyście powody do zaniepokojenia, gdyby Waszyngton stwierdził: bateria docelowo pozostanie na użytek szkoleniowy – wyjaśnia. Gen. Cartwright wyraźnie podkreślił zaś, że docelowo bateria ma mieć zdolność bojową.