„Księżycowy kamień był prywatnym podarunkiem dla mojego dziadka, a nie dla społeczeństwa hiszpańskiego” – tłumaczył gazecie „El Mundo” Francisco Franco Martinez Bordiu, wnuk zmarłego w 1975 roku generała. Jego dziadek trzymał kamień w swoim biurze w madryckim pałacu El Pardo. Po jego śmierci pamiątkę zabrała do domu córka generała Carmen Franco Polo. Wnuk stanowczo zaprzecza pogłoskom, że jego ojciec, markiz Villaverde, próbował sprzedać amerykański podarek na aukcji w Londynie. Jego zdaniem, gdyby nawet to zrobił, nie byłoby w tym nic złego. – Jeśli coś dostajesz i to do ciebie należy, dlaczego miałbyś tego nie sprzedać? – pyta.
Nie potrafi powiedzieć, co stało się z pamiątką z Księżyca. Przypuszcza, że jego matka gdzieś ją zapodziała podczas jednej z licznych przeprowadzek albo przemeblowań.
Hiszpański specjalista od meteorytów Jesus Martinez Frias nie posiada się ze zdziwienia, że można było zgubić taki skarb. –Jedynym właściwym miejscem dla tego rodzaju eksponatu jest muzeum lub ośrodek badawczy, chodzi bowiem o niezwykle cenny materiał z punktu widzenia nauki, popularyzacji wiedzy i kultury – mówi ekspert.
Luis Ruiz de Gopegui, który 40 lat temu był szefem bazy NASA pod Madrytem, twierdzi, że Amerykanie podarowali kamień nie generałowi Franco, tylko szefowi państwa hiszpańskiego. Jest też pewien, że hiszpański markiz próbował sprzedać go Muzeum Brytyjskiemu.
Na szczęście nie był to jedyny kamień, który Hiszpanie dostali ze Stanów Zjednoczonych. Henry Kissinger, sekretarz stanu w administracji Richarda Nixona, podarował inny okaz premierowi Luisowi Carrero Blanco (który zginął w 1973 roku w zamachu zorganizowanym przez baskijskich terrorystów z ETA). Po śmierci admirała przechowywała go najpierw wdowa, a potem jego najstarszy syn. W 2007 roku postanowił podarować go Muzeum Marynarki, gdzie znajduje się do dziś wraz z hiszpańską flagą, którą zabrała na Księżyc załoga Apolla 17.