Śmierć Baitullaha Mehsuda, który według służb bezpieczeństwa stał za setkami zamachów i morderstw, jakich w ostatnich latach dokonano w Pakistanie, to największy sukces w wojnie tamtejszych władz z talibami – uważają zgodnie pakistańscy eksperci. – Mehsud był mózgiem organizacji. To on wydawał rozkazy. Odpowiada także za śmierć polskiego inżyniera – podkreśla prof. Ijaz Khan, politolog z Peszawaru.
Chociaż pakistańskie władze czekają na dowody, śmierć Mehsuda potwierdzili już jego najbliżsi współpracownicy. – W tej chwili odbywa się szura (posiedzenie starszyzny), która wybierze jego następcę – powiedział pakistańskim mediom jeden z towarzyszy Mehsuda.
Przywódca talibów miał zginąć w środę w czasie nalotu na dom jego teścia w miejscowości Zangara w Waziristanie Południowym. Bezzałogowy samolot skierował na budynek dwie rakiety Hellfire. Początkowo informowano jedynie, że w nalocie zginęła żona Mehsuda. Teraz jednak ujawniono, że zginął również on sam i siedmiu jego ochroniarzy. Talibowie najprawdopodobniej chcieli ukryć tę informację do czasu znalezienia następcy.
– To dla nich wielki cios. Boją się, że cały ruch się rozsypie. Mehsud był charyzmatycznym przywódcą, który potrafił zjednoczyć kilkanaście grup o czasem sprzecznych interesach. Nie wiem, czy komukolwiek po nim się to uda – mówi „Rz” Mustafa Ghulam, politolog z Uniwersytetu w Peszawarze. – Nowy przywódca będzie musiał pokazać, że talibowie nie zostali pokonani. Może to zrobić na przykład za pomocą spektakularnych zamachów – dodaje Khan.
Szef pakistańskiego MSW zapowiedział, że naloty będą kontynuowane, dopóki zwolennicy Mehsuda nie zostaną wybici. – Lepiej zrezygnujcie z przemocy, zacznijcie naprawdę służyć islamowi i krajowi – apelował Rehman Malik.