Studenci mówią, że nie chcą rozdrapywać ran przeszłości, ale pracują tu z myślą o przyszłości, by ten cmentarz został pamiątką dziedzictwa kulturowego tych ziem, gdzie obok siebie zgodnie żyli Polacy, Ukraińcy, a także Żydzi i Niemcy.
Nie chcą mówić o bolesnej historii – kto winien, kto więcej wymordował sąsiadów. – My tej historii już nie zmienimy – powtarzają. Na cmentarzu są pochowani nie tylko Ukraińcy, ale też Polacy, Niemcy. – To nie ma znaczenia. Renowacją obejmiemy wszystkie nagrobki – zastrzega opiekunka studentów docent Olena Stasiuk.
Miejscowy historyk Tomasz Róg przypomina, że zgoda polsko-ukraińska panowała w Kowalówce do 30 kwietnia 1944 roku. – Tego dnia oddział UPA rozstrzelał w lesie 16 Polaków, w tym dwoje dzieci. Spalono większość polskich zabudowań – opowiada historyk. Pozostali Polacy ratowali się ucieczką, a później Ukraińcy musieli opuścić Kowalówkę. Z pobytu ukraińskich studentów zadowolony jest burmistrz Cieszanowa Zdzisław Zadworny, który udostępnił im szkołę i zapewnił niezbędną pomoc. – O przeszłości należy pamiętać, ale nie może nas dzielić – zaznacza.
[srodtytul]Krzyże i mogiły[/srodtytul]
Najbardziej dzieli podejście do wydarzeń na Wołyniu i gloryfikowanie przez Ukraińców działaczy OUN i UPA. W marcu w Hucie Pieniackiej podczas uroczystości oddania czci zabitym tam Polakom z udziałem prezydentów Lecha Kaczyńskiego i Wiktora Juszczenki ukraińscy nacjonaliści zorganizowali manifestację przy krzyżu z napisem, że upamiętnia on Ukraińców zabitych przez „polskich szowinistów i radzieckich partyzantów”.
Wkrótce przeciwko wizycie Juszczenki w Lublinie i nadaniu mu przez KUL tytułu honoris causa tej uczelni zaprotestowały środowiska kresowe. Ukraińscy nacjonaliści zrewanżowali się protestem przeciwko uchwale polskiego Sejmu uznającej zbrodnie na Wołyniu za ludobójstwo. Półtora roku temu na Chryszczatej w Bieszczadach Polacy protestowali przeciwko nielegalnemu pomnikowi postawionemu w miejscu, gdzie po wojnie mieścił się szpital polowy UPA. Gdy później ktoś doszczętnie zniszczył pomnik, rozpętała się burza na Ukrainie. Radni ze Lwowa i Tarnopola słali apele do najwyższych władz Ukrainy, by potępiły „barbarzyństwo Polaków” na Chryszczatej, a władze polskie przeprosiły Ukraińców i odbudowały pomnik.