Warszawa i Kijów mają jeszcze wiele rzek do przejścia

Trudne pojednanie polsko-ukraińskie. Wydarzenia z przeszłości dzielą, co widać wyraźnie z dala od stolic

Aktualizacja: 08.09.2009 15:50 Publikacja: 07.09.2009 21:16

Wojciech Waglewski, lider zespołu Voo Voo, kilka dni temu na scenie w Cieszanowie przy granicy z Ukrainą obejmował lidera znanej kijowskiej grupy Haydamaky (rock kozacki). Ściskając sobie dłonie, mówili o dwóch bratnich narodach.

Waglewski przedstawiał gwiazdy ukraińskiego rocka: Saszę w kozackim stroju z szablą, przypominającego wyglądem Azję Tuhajbejowicza z powieści Sienkiewicza, i pozostałych członków zespołu w strojach ukraińskich. Mówili do młodych, że muzyka nie zna granic i najlepiej łączy oba narody.

Tysiące fanów, w tym z Ukrainy, biło brawa z zachwytu, że dwa znane zespoły rockowe z sąsiednich krajów występują razem. A następnie liderzy zespołów wspólnie śpiewali zaimprowizowany tekst: „Tak wiele mamy jeszcze rzek do przejścia”.

[srodtytul]Historii nie zmienimy[/srodtytul]

Kilka kilometrów dalej, w Kowalówce, grupa ukraińskich studentów z Wydziału Architektury Politechniki Lwowskiej też mówi o pojednaniu. Trzy tygodnie wakacji postanowili spędzić na cmentarzu greckokatolickim. Dzięki nim ukryte przez lata w chaszczach kamienne nagrobki ujrzały światło dzienne.

Studenci mówią, że nie chcą rozdrapywać ran przeszłości, ale pracują tu z myślą o przyszłości, by ten cmentarz został pamiątką dziedzictwa kulturowego tych ziem, gdzie obok siebie zgodnie żyli Polacy, Ukraińcy, a także Żydzi i Niemcy.

Nie chcą mówić o bolesnej historii – kto winien, kto więcej wymordował sąsiadów. – My tej historii już nie zmienimy – powtarzają. Na cmentarzu są pochowani nie tylko Ukraińcy, ale też Polacy, Niemcy. – To nie ma znaczenia. Renowacją obejmiemy wszystkie nagrobki – zastrzega opiekunka studentów docent Olena Stasiuk.

Miejscowy historyk Tomasz Róg przypomina, że zgoda polsko-ukraińska panowała w Kowalówce do 30 kwietnia 1944 roku. – Tego dnia oddział UPA rozstrzelał w lesie 16 Polaków, w tym dwoje dzieci. Spalono większość polskich zabudowań – opowiada historyk. Pozostali Polacy ratowali się ucieczką, a później Ukraińcy musieli opuścić Kowalówkę. Z pobytu ukraińskich studentów zadowolony jest burmistrz Cieszanowa Zdzisław Zadworny, który udostępnił im szkołę i zapewnił niezbędną pomoc. – O przeszłości należy pamiętać, ale nie może nas dzielić – zaznacza.

[srodtytul]Krzyże i mogiły[/srodtytul]

Najbardziej dzieli podejście do wydarzeń na Wołyniu i gloryfikowanie przez Ukraińców działaczy OUN i UPA. W marcu w Hucie Pieniackiej podczas uroczystości oddania czci zabitym tam Polakom z udziałem prezydentów Lecha Kaczyńskiego i Wiktora Juszczenki ukraińscy nacjonaliści zorganizowali manifestację przy krzyżu z napisem, że upamiętnia on Ukraińców zabitych przez „polskich szowinistów i radzieckich partyzantów”.

Wkrótce przeciwko wizycie Juszczenki w Lublinie i nadaniu mu przez KUL tytułu honoris causa tej uczelni zaprotestowały środowiska kresowe. Ukraińscy nacjonaliści zrewanżowali się protestem przeciwko uchwale polskiego Sejmu uznającej zbrodnie na Wołyniu za ludobójstwo. Półtora roku temu na Chryszczatej w Bieszczadach Polacy protestowali przeciwko nielegalnemu pomnikowi postawionemu w miejscu, gdzie po wojnie mieścił się szpital polowy UPA. Gdy później ktoś doszczętnie zniszczył pomnik, rozpętała się burza na Ukrainie. Radni ze Lwowa i Tarnopola słali apele do najwyższych władz Ukrainy, by potępiły „barbarzyństwo Polaków” na Chryszczatej, a władze polskie przeprosiły Ukraińców i odbudowały pomnik.

Punktem zwrotnym w polsko-ukraińskim pojednaniu miało być otwarcie Cmentarza Orląt we Lwowie, a zwłaszcza uroczystości w Pawłokomie w Podkarpackiem. W maju 2006 roku prezydenci Kaczyński i Juszczenko oddali tam hołd Ukraińcom zamordowanym przez Polaków. Zapewniali, że po obu stronach granicy jest wiele bezimiennych mogił i ich zadaniem jest, by w tych miejscach bliscy ofiar mogli postawić krzyż i pomodlić się nad grobem.

Od spotkania w Pawłokomie minęły ponad trzy lata i to właśnie mogiły wzbudzają największe kontrowersje, a polsko-ukraińskie pojednanie wystawione zostało na poważną próbę czasu. Ostatnia prowokacja z rajdem Bandery tylko zaogniła wzajemne relacje.

– Ukraińcom należy postawić pytanie: czy chcą budować swoją tożsamość, rozwijając kulturę narodową, czy jedynie poprzestać na propagowaniu totalitarnej i prymitywnej ideologii OUN odrzucającej humanizm i sprawiedliwość? – pyta dr Jan Musiał z Wyższej Szkoły Wschodnioeuropejskiej w Przemyślu.

Wojciech Waglewski, lider zespołu Voo Voo, kilka dni temu na scenie w Cieszanowie przy granicy z Ukrainą obejmował lidera znanej kijowskiej grupy Haydamaky (rock kozacki). Ściskając sobie dłonie, mówili o dwóch bratnich narodach.

Waglewski przedstawiał gwiazdy ukraińskiego rocka: Saszę w kozackim stroju z szablą, przypominającego wyglądem Azję Tuhajbejowicza z powieści Sienkiewicza, i pozostałych członków zespołu w strojach ukraińskich. Mówili do młodych, że muzyka nie zna granic i najlepiej łączy oba narody.

Pozostało 88% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021