40-letnia Carolyn Savage z Ohio jest w ósmym miesiącu ciąży. Ma już troje dzieci – dwóch nastoletnich synów i półtoraroczną córeczkę poczętą metodą in vitro. Za dwa tygodnie ma urodzić kolejnego chłopca. Ale – jak dowiedziała się niedawno – nie swojego.
– Gdy mąż powiedział, że w klinice zamienili zarodki, myślałam, że żartuje. Ale on był biały jak ściana – opowiadała mediom. Małżonkowie przeżyli szok, ale szybko postanowili, że – z powodu ich przekonań religijnych – dziecko musi się urodzić. Szybko spotkali się też z biologicznymi rodzicami i ustalili, że po porodzie chłopiec wróci do swojej biologicznej rodziny. – Będziemy o nim myśleć do końca naszego życia. Chcemy też wiedzieć, czy jest zdrowy i szczęśliwy – powiedziała Carolyn.
Eksperci przyznają, że ten przypadek jest niezwykle rzadki. – W Wielkiej Brytanii wiemy może o pięciu takich pomyłkach, do których doszło w ciągu ostatnich dziesięciu, 15 lat – mówi „Rz“ prof. Gedis Grudzinskas, brytyjski konsultant ds. ginekologii i bezpłodności.
Kilka miesięcy temu Wielka Brytania żyła historią małżeństwa, które – z powodu pomyłki lekarza-praktykanta – utraciło jedyny embrion. Paul i Deborah wygrali wtedy w sądzie odszkodowanie. W 2003 roku dzięki in vitro Deborah urodziła syna. Pozostałe embriony zostały zamrożone. W 2007 roku para dowiedziała się, że przeżył tylko jeden zarodek, więc czym prędzej zdecydowała się na zabieg. Wtedy okazało się, że zarodek został wszczepiony innej kobiecie, która – na wieść o pomyłce – dokonała aborcji. – Nasz świat zawalił się w ciągu 10 sekund – mówili.
Podobna historia wydarzyła się niedawno w Japonii. Tam poszkodowana matka żąda 200 tys. dolarów odszkodowania. W 2000 r. głośna była też sprawa lekarza z San Francisco, który o wszczepieniu niewłaściwego zarodka poinformował matkę, gdy dziecko skończyło rok. W 2004 r. Susan Buchweitz wygrała milion dolarów odszkodowania, a lekarz otrzymał zakaz wykonywania zawodu.