[b]Jak pan ocenia przyznanie Pokojowej Nagrody Nobla Barackowi Obamie?[/b]
[b]Thomas G. Weiss:[/b] Jak chyba wszyscy byłem totalnie zaskoczony decyzją Komitetu Noblowskiego.
I szczerze powiedziawszy, jestem nią nieco zakłopotany, bo przeważnie przyznaje się ją za osiągnięcia lub przynajmniej za długotrwałe starania, które niemal doprowadziły do jakiegoś przełomu. W przypadku Baracka Obamy mamy zaś na razie do czynienia głównie z bardzo pięknymi i ważnymi przemówieniami. Można więc powiedzieć, że prezydent dostał Nobla za polepszanie atmosfery w stosunkach międzynarodowych.
[b] Komitet Noblowski popełnił błąd, tak szybko przyznając Obamie takie wyróżnienie?[/b]
Nie powiedziałbym, że to błąd. Decyzje komitetu od lat są czysto polityczne. Nie miałem wątpliwości, gdy nagrodę dostał Jimmy Carter za to, że całe życie starał się doprowadzić do rozwiązania konfliktu na Bliskim Wschodzie, czy Al Gore za próbę zmiany nastawienia ludzi do kwestii ochrony klimatu. Ale Barack Obama na razie jedynie mówi o swoich planach doprowadzenia do świata bez broni atomowej, mówi o walce z globalnym ociepleniem i o Bliskim Wschodzie. Więcej sensu taka nagroda miałaby, gdyby Barackowi Obamie udało się zrealizować choćby jeden z punktów tego planu.