– Chętnie przystaniemy na wymianę paliwa jądrowego, współpracę nuklearną, budowę elektrowni i reaktorów, ale ani na jotę nie odstąpimy od naszych praw – mówił w przemówieniu telewizyjnym Ahmadineżad.
To odpowiedź na wysuniętą niedawno przez Międzynarodową Agencję Energii Atomowej propozycję rozwiązania problemu irańskiego programu nuklearnego, który zdaniem Zachodu ma cele militarne. Popierany przez USA, Francję i Rosję plan zakłada m.in., że Iran przekazałby trzy czwarte swego wzbogaconego uranu Rosji, która zajęłaby się jego dalszym przetwarzaniem, po czym oddała Teheranowi w postaci przeznaczonej do badań naukowych. Pozwalałoby to częściowo rozwiać obawy Zachodu, że uran może być wykorzystany do budowy broni nuklearnej.
– Warunki do międzynarodowej współpracy nuklearnej zostały spełnione – oświadczył irański prezydent, dodając, że porozumienie jest blisko.
Według Ahmadineżada to efekt ustępstw ze strony Zachodu, który „zmienił swą politykę z konfrontacyjnej na kooperacyjną”.
Zachodnie media przyjęły wypowiedź prezydenta z ostrożnym optymizmem, zwracając uwagę, że nie ma pewności, co konkretnie się kryje za słowami Ahmadineżada. Według źródeł irańskich władze w Teheranie przekazały wczoraj Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej swą odpowiedź na plan. Gdy zamykaliśmy to wydanie „Rz”, nie było pewne, jaka jest jej treść. Jak jednak podały prorządowe media w Teheranie, rząd będzie się domagał zmian w planie proponowanym przez MAEA. Iran odrzuca ponoć wniosek, by transport uranu objął za jednym zamachem 75 procent całych jego zapasów. Chce, by dostawy odbywały się stopniowo, w mniejszych ilościach.