– Myślałem, że ludzie, którzy stali obok mnie na placu Niepodleglości, będą myśleli podobnie jak ja. Myliłem się – podkreślał prezydent. To była aluzja pod adresem Julii Tymoszenko, jego bliskiej sojuszniczki podczas pomarańczowej rewolucji, która w 2005 roku pomogła Juszczence dojść do władzy.
W niedzielę Ukraińcy świętowali 5. rocznicę przełomowych wydarzeń. Na placu Niepodległości, gdzie 22 listopada 2004 roku przeciwko prezydentowi Leonidowi Kuczmie i jego kandydatowi w wyborach prezydenckich Wiktorowi Janukowyczowi protestowały setki tysięcy ludzi, wczoraj zebrało się zaledwie 100 osób. Przyszła słynna babcia Paraska Koroliuk, najbardziej rozpoznawalna twarz rewolucji. Do dziś nie zdejmuje pomarańczowego płaszcza z napisem „Tak. Juszczenko”.
– Pogódźcie się! – wzywała skłóconych liderów. Apelować nie było do kogo: zarówno Juszczenko, jak i Tymoszenko nie pojawili się w tym miejscu. Juszczenko wygłosił rocznicowe przemówienie w Ukraińskim Domu, gdzie znajdował się rewolucyjny sztab kryzysowy. Tam również odbył się koncert z udziałem gwiazd, które pięć lat temu rozgrzewały tłum czekający na liderów.
Ci, którzy kibicowali drużynie Juszczenki, twierdzą, że żyje im się teraz jeszcze gorzej niż przed rewolucją.
– Wszystko jest droższe. Więcej płacimy za żywność, prąd i gaz. A pensje mamy niskie – żali się „Rz” Tamiła, nauczycielka z kijowskiej podstawówki. – Nie zawiodłam się na rewolucji, ale na jej przywódcach, którzy zignorowali nasze potrzeby.