Zakaz budowy minaretów poparło aż 57,5 procent głosujących we wczorajszym referendum Szwajcarów. W niektórych kantonach, np. w Apenzell-Innerrhoden, Glarus czy St. Gallen, ponad 70 procent. W niemieckojęzycznej części kraju tylko w jednym kantonie – Bazylei – zwyciężyło „nie”. Za zakazem było w sumie 154 z 185 okręgów wyborczych. Wynik referendum zaskoczył nawet jego inicjatorów, prawicową Szwajcarską Partię Ludową (SVP) i Federalny Związek Demokratyczny (EDU).
W sondażach przeprowadzonych dwa tygodnie przed głosowaniem tylko 34 procent Szwajcarów popierało przyjęcie zakazu. Szanse, że przejdzie, wydawały się więc małe.
– To wielki sukces. Nie spodziewaliśmy się tego wyniku. To początek końca islamizacji Szwajcarii – cieszy się w rozmowie z „Rz” Barbara Steinemann, posłanka do parlamentu lokalnego Zurychu z ramienia SVP. Jej zdaniem Szwajcarzy dali wyraz swemu lękowi przed „radykalnym, wojującym islamem”. – Ludzie mają dosyć arogancji muzułmanów. Musimy bronić naszych tradycji i wartości. Nie chcemy u nas radykalnego islamu i minaretów, obrzezania kobiet i szariatu – dodaje polityk SVP.
Muzułmanie są w szoku. – To czarny dzień dla szwajcarskiej demokracji. Kraj, który uchodził za kolebkę tolerancji religijnej, stoczył się w meandry prawicowego ekstremizmu – mówi „Rz” dr Farhad Afshar, przewodniczący Koordynacji Organizacji Muzułmańskich w Szwajcarii (KIOS). I dodaje: – To demokratyczna decyzja, więc ją akceptujemy. Ale czujemy się odrzuceni przez społeczeństwo.
Wtóruje mu szefowa Domu Nauki o Chrześcijaństwie, Islamie i Judaizmie w Zurychu Rifa at’Lenzin: – Szwajcaria przejęła wiodącą rolę w światowej islamofobii.