W piątek 42-letnia Charlotte Lewis ogłosiła, że jako 16-latka była molestowana seksualnie przez reżysera w jego mieszkaniu w Paryżu. Miało do tego dojść na początku lat 80. w trakcie kręcenia filmu „Piraci”, w którym grała drugoplanową rolę. Według niej to dowód, że gwałt na 13-letniej Samancie Gailey w 1977 roku, który zarzuca mu amerykański wymiar sprawiedliwości, nie był „odosobnionym incydentem”. Obrońcy Polańskiego nie posiadają się z oburzenia.

– To kłamliwe oskarżenia – oświadczył adwokat reżysera Hervé Temime. I dodał: – To dziwne, że pani Lewis mówi o tym dopiero teraz. Trzy lata po rzekomym molestowaniu widziano ją uśmiechniętą i zrelaksowaną u boku mojego klienta na festiwalu w Cannes.

Według niego zeznania aktorki są „częścią spisku amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości, który zrobi wszystko, by jego klient nie wyszedł na wolność”. Podobnego zdania jest francuski minister kultury Frédéric Mitterrand. W wywiadzie dla Radia Europe 1 dał do zrozumienia, że oskarżenia Lewis można podważyć. – Myślę, że adwokaci reżysera mają poważne argumenty przeciwko tym insynuacjom – podkreślił. Jego poprzednik Jack Lang posunął się o krok dalej. W wywiadzie dla gazety „Le Parisien” postawił tezę, że cała sprawa jest przedmiotem politycznej gry w USA. – Szwajcarskie władze zachowałyby się honorowo, uwalniając Polańskiego. Ten cyrk trwa już wystarczająco długo – oświadczył.

Wczoraj do chóru obrońców reżysera dołączył szef MSZ Francji Bernard Kouchner. – To wszystko jest dla mnie bardzo bolesne. Roman jest częścią dziedzictwa kulturowego ludzkości. Nie powinien tak cierpieć – powiedział Kouchner we francuskim radiu. Zaznaczył, że mówi to jako osoba prywatna i że Francja nie zamierza się wtrącać w wewnętrzne sprawy Szwajcarii. Jednak w sobotę prezydent Nicolas Sarkozy rozmawiał o postępach procedury ekstradycyjnej telefonicznie ze szwajcarską prezydent Doris Leuthard.

76-letniego reżysera poparli także jego koledzy po fachu. Woody Allen podkreślił, że Polański, który przebywa w areszcie domowym, już „spłacił swój dług”. Podczas festiwalu w Cannes wielu filmowców podpisało petycję autorstwa francuskiego filozofa Bernarda-Henry Levy’ego na rzecz uwolnienia reżysera. Jednym z tych, którzy odmówili, był aktor Michael Douglas. –Jako Amerykanin nie mogę podpisać petycji w obronie kogoś, kto złamał amerykańskie prawo – oświadczył.