– Była bardziej negatywna niż dotychczasowe. Ale obie główne partie – ODS i socjaldemokraci – tylko na tym straciły – mówi „Rz” lider Partii Zielonych. Ondřej Liška przyszedł głosować z dwiema małymi córeczkami. – Walcząc ze sobą tak zaciekle, oba ugrupowania tylko pogłębiły frustrację ludzi i wielu się od nich odwróciło – mówi.
Eksperci uważają, że kampania była za długa, dlatego politykom ODS i ČSSD zaczęły puszczać nerwy. – Tradycyjna walka ideologiczna pomiędzy lewicą i prawicą, która toczyła się w latach 90., całkowicie zniknęła. Zamiast tego mamy teraz personalne ataki, komiczne billboardy, brudne chwyty – powiedział w jednym z wywiadów prezydent Vaclav Klaus.
Na pasie zieleni rozdzielającym dwie jezdnie w pobliżu dworca kolejowego stoi wielka kukła w wielkim brzuchem. Jest przywiązana do latarni, do głowy ma przyczepione zdjęcie. Twarz Jiřiego Paroubka, lidera socjaldemokratów. Na jednym z wieców ČSSD pojawił się z kolei plakat z napisem: „Nazywam się Paroubek, wkrótce będę pierwszym prezydentem Czech, który zostanie zastrzelony”.
– Czesi nie lubią Paroubka, co wydaje się dziwne, bo wybory może wygrać jego partia. Nie podoba się jego aroganckie zachowanie. Niedawno ogłosił, że nie będzie rozmawiał z dziennikarzami, którzy przedstawiają go w złym świetle. Zrobił listę gazet. Używał przy tym słownika z czasów komunizmu. „To wrogie, prawicowe media!” – grzmiał – mówi „Rz” politolog Lubomir Kopecek.
[srodtytul]Nowe partie w cenie[/srodtytul]
Kampanię przeciwko ČSSD pomagali prowadzić studenci głosujący na ODS. – Nawet, gdyby socjaldemokraci płacili o wiele więcej, nigdy, przenigdy bym tego dla nich nie robił – wzdraga się Vladimir, student ekonomii. Ubrany w pomarańczową kurtkę – kolor socjaldemokratów – do ostatniego dnia jeździł po Pradze vanem, którym rozwoził ośmieszające lidera socjaldemokratów komiksy, foldery i ulotki.