Dzięki autochtonom (dwie trzecie z około 10 mln mieszkańców Boliwii) Evo Morales jako pierwszy Indianin został wybrany w 2005 r. na prezydenta tego kraju. Oni też zapewnili mu w 2009 r. reelekcję. Jedną z obietnic wyborczych Moralesa było zapewnienie wspólnotom indiańskim prawa do wymierzania sprawiedliwości zgodnie z ich tradycją. Zostało to wpisane do przyjętej w ubiegłym roku konstytucji. Z zastrzeżeniem, że trzeba respektować „prawo do życia”.
Indianie niewiele sobie robią z tego warunku. Mieszkańcy wioski Jununa (departament Potosi, 640 km od stolicy La Paz) ukamienowali w poniedziałek 51-letniego Santiago Floresa, którego ponoć nakryli na gwałceniu 35-letniej kobiety. Pod koniec maja w podobny sposób zginęli w tym samym departamencie czterej policjanci podejrzewani przez Indian o udział w przemycie samochodów z sąsiedniego Chile. Keczua zatłukli ich na śmierć kijami i kamieniami. Wcześniej ofiary były torturowane, m.in. polewano je wrzątkiem. Policja twierdzi, że byli to agenci prowadzący śledztwo w sprawie handlu kradzionymi w Chile autami. MSW zapewnia, że winni będą ukarani, ale bało się wysłać policję na tereny kontrolowane przez Indian w obawie przed starciem dwóch wymiarów sprawiedliwości. Bliscy ofiar są wściekli na rząd. Tym bardziej że Indianie odmawiali wskazania miejsc, gdzie pochowali ciała, zanim rodziny nie odstąpią od ścigania zabójców.
W latach 2007 – 2008 w Boliwii naliczono 80 pozasądowych egzekucji. Zaniepokojenie linczami wyraża Kościół katolicki. Morales próbuje zinstytucjonalizować indiańską sprawiedliwość. Proponuje powołanie plemiennych sądów, które wydawałyby wyroki. Kary wymierzane poza nimi byłyby traktowane jako przestępstwa.
Z podobnym problemem boryka się Ekwador, który do konstytucji z 2008 r. także wpisał prawo do kultywowania indiańskich tradycji pod warunkiem respektowania praw człowieka. Zgłaszane są tysiące przypadków osób osądzonych przez plemienny wymiar sprawiedliwości. Ostatnio Indianie schwytali dwie osoby, związali je, pobili, oblali benzyną i doszczętnie spalili. Częste jest publiczne wymierzanie chłosty i innych kar cielesnych. – To oczyszcza ciało i umysł – uważa szef jednej ze wspólnot indiańskich w Ekwadorze Ricardo Chaluisa.