– Najwyższy czas na wyjaśnienie, czy i w jakim stopniu NRD-owskie służby bezpieczeństwa wpływały na działania Bundestagu w okresie podziału Niemiec – mówi Reiner Deutschmann ze współrządzącej liberalnej partii FDP, która przedstawiła już swym partnerom koalicyjnym z CDU/CSU odpowiedni wniosek w tej sprawie. Jeżeli uzyska akceptację, Bundestag zadecyduje o przygotowaniu specjalnej ekspertyzy w celu wyjaśnienia, ilu posłów parlamentu zachodnich Niemiec było na usługach Stasi.
Chodzi o takich polityków, jak np. Julius Steiner, deputowany CDU, który za 50 tys. marek wstrzymał się w 1972 r. od głosu w głosowaniu nad wotum nieufności wobec rządu Willy’ego Brandta. Wiele wskazuje na to, że pieniądze otrzymał od deputowanego SPD Karla Wienanda, agenta Stasi.
[srodtytul]Długie macki NRD[/srodtytul]
O tym, że Steinerów i Wiennadów było wielu w 11 parlamentach RFN, wiadomo od dawna. Nigdy nie starano się jednak zbadać kompleksowo, jak głęboko sięgały wpływy Stasi na zachód od Łaby. Ostatni wniosek na ten temat Bundestag odrzucił przed rokiem. CDU/CSU, a także SPD i Zieloni nie byli zainteresowani ujawnieniem nazwisk swych deputowanych, którzy mieli kontakty ze Stasi. Zwłaszcza że ze wstępnych badań sprzed czterech lat wynikało, że do 1972 roku co najmniej 49 deputowanych mogło być na usługach służb bezpieczeństwa NRD.
– Dochodzą do mnie sygnały, że wniosek FDP może zostać obecnie inaczej potraktowany – mówi prof. Klaus Schroeder, szef zespołu badawczego Wolnego Uniwersytetu w Berlinie zajmującego się historią NRD. Uważa, że proponowany projekt należy rozszerzyć i nie tylko zlustrować posłów Bundestagów, ale i sprawdzić, w jaki sposób Stasi usiłowało wpływać na działalność partii, związków zawodowych i wielu innych środowisk w RFN.