Rzecz jasna, Cosby nie jest pierwszą osobą w historii, ktra miała okazję przeczytać, że już nie żyje. "Wiadomości o mojej śmierci są mocno przesadzone" te słynne na całym świecie słowa napisał w sprostowaniu wysłanym do amerykańskiej redakcji Mark Twain pod koniec XIX wieku.
W XXI wieku erze Internetu, telewizji informacyjnych, komórek, Facebooka i Twittera można by się spodziewać, że tego typu pomyłki przeszły już do historii. Nic bardziej mylnego. Na własnej skórze przekonuje się o tym regularnie Bill Cosby, 73-letni producent telewizyjny, aktor i muzyk. Na początku tygodnia podana na Twitterze informacja o jego śmierci była jedną z najczęściej czytanych wiadomości dnia.
"Ponownie dementuję plotki o moim odejściu. Ale potwierdzam, że używam tej aplikacji" napisał sam Bill Cosby na Twitterze. By ostatecznie rozwiać wszelkie wątpliwości, wieczorem zadzwonił jeszcze do nadawanego w CNN programu "Larry King Live". I choć jak to Bill Cosby początkowo stroił sobie żarty, mówiąc takim głosem, jakby to było pierwsze w historii połączenie na żywo z zaświatów, to szybko dał do zrozumienia, że wcale nie jest mu do śmiechu. - Nie chcę, by ta osoba lub ktokolwiek robił takie rzeczy. To już czwarty taki przypadek - odpowiedział 73-letni Cosby na pytanie prowadzącej program Kyry Phillips o jego ostatnie życzenie.
[wyimek]W dzisiejszych czasach źródłem "breaking news" może być każdy internauta[/wyimek]
- Tym razem dowiedziałem się, gdy moja córka zadzwoniła do domu i zapytała: Czy jest mój tata? Czy wszystko z nim w porządku? - opowiadał Cosby, podkreślając, że niektórzy z jego znajomych płakali, gdy dowiedzieli się o jego śmierci. Aktor zaapelował więc do przyjaciół żartownisia, by przekonali go, żeby przestał robić takie rzeczy, bo to "nie jest zabawne".