Witrenko popiera sojusz Ukrainy z Rosją i Białorusią, ale ma za złe prorosyjskiemu prezydentowi Ukrainy, że chce mieć takie same uprawnienia jak Dmitrij Miedwiediew i Aleksander Łukaszenko, którzy powołują premiera i rząd. Wielokrotna kandydatka w wyborach prezydenckich jest także przeciwna pomysłowi przedłużenia kadencji głowy państwa z pięciu do siedmiu lat.
„Jeśli Janukowycz myśli, że całkowicie zawładnie krajem i sparaliżuje inne struktury władzy, to się myli. Taki dyktat długo nie potrwa, a sam Janukowycz może odejść w niesławie, podobnie jak jego poprzednik Wiktor Juszczenko” – napisała na blogu.
W rozmowie z portalem ForUm Witrenko ujawniła, że w walce z Janukowyczem, który chce zmienić konstytucję, może zjednoczyć się nawet ze swoją przeciwniczką, prozachodnią Julią Tymoszenko.
– Nie chodzi o to, by stworzyć z pomarańczowymi jedną partię. Nie możemy jednak dopuścić do skupienia władzy w jednych rękach bandyckimi metodami. Połączymy się ze wszystkimi opozycyjnymi ugrupowaniami, które są temu przeciwne – stwierdziła. Dotąd Witrenko mówiła w wywiadach o Tymoszenko „Hitler w spódnicy“, „Największe zagrożenie dla Ukrainy”, „Natówka i Banderówka”. Zarzucała jej, że nie ma zasad i wierzy jedynie w ideę „własnej władzy absolutnej”.
Czy w tej sytuacji współpraca obu kobiet jest możliwa?