Dziennikarze wychodzącego na Zaolziu „Głosu Ludu” są zdruzgotani. O tym, że na koniec roku dostaną mniej pieniędzy, dowiedzieli się zaledwie kilka dni temu.
Różnica jest ogromna. Z przeznaczonych na ostatni kwartał 1,2 miliona koron (ok. 190 tysięcy złotych) dostaną tylko 300 tysięcy (ok. 47 tysięcy złotych). – To dla nas bolesna decyzja. Stawia pod znakiem zapytania dalsze wydawanie pisma – mówi „Rz” p. o. redaktora naczelnego gazety Tomasz Wolff. Wczoraj, pierwszy raz od sześciu lat, gazeta ukazała się bez kolorowych stron.
„Głos Ludu” wychodzi nieprzerwanie od 1945 roku trzy razy w tygodniu: we wtorki, czwartki i soboty. Ukazuje się głównie dzięki dotacjom czeskiego Ministerstwa Kultury i ogłoszeniom.
– To najdłużej wychodzące pismo ze wszystkich gazet na Śląsku i Morawach. Również czeskich. W tygodniu sprzedajemy 15 tysięcy egzemplarzy. Takiego czytelnictwa zazdroszczą nam inne lokalne gazety. Żadna czeska nam nie dorównuje – mówi „Rz” Józef Szymeczek, prezes Kongresu Polaków, który wydaje gazetę.
Polacy przyznają, że cięcia dotknęły też innych mniejszości, ale żadna nie odczuła ich tak bardzo. – Słowackie czy romskie gazety mają po kilkudziesięciu czytelników. My – kilka tysięcy – podkreśla Szymeczek. „Głos Ludu” został zresztą uznany przez czeskie władze za najlepszą gazetę mniejszości narodowych w Republice Czeskiej. – Na tle innych jesteśmy poważnym pismem. Piszemy o problemach ważnych dla Polaków i mieszkańców Zaolzia. Nie wyobrażam sobie, żeby gazeta nagle przestała się ukazywać – mówi Wolff.