Le Monde oskarża Sarkozy’ego o szpiegowanie prasy

Lewicowy „Le Monde” oskarżył Pałac Elizejski o inwigilację reportera.

Publikacja: 14.09.2010 21:01

Gerard Davet

Gerard Davet

Foto: AFP

Według czołowego francuskiego dziennika urząd prezydencki zlecił kontrwywiadowi weryfikację źródeł informacji dziennikarza śledczego Gerarda Daveta. Napisał on w lipcu serię tekstów o domniemanych powiązaniach ministra pracy Erica Woertha z otoczeniem miliarderki i dziedziczki koncernu L’Oreal Liliane Bettencourt.

Dziennikarz twierdził w nich, że Woerth pomógł 87-letniej miliarderce ukrywać część dochodów przed fiskusem, gdy był jeszcze ministrem ds. budżetu. W zamian miała zatrudnić jego żonę i przekazać mu pieniądze na kampanię Nicolasa Sarkozy’ego. Według „Le Monde” teksty wywołały wściekłość prezydenta, który polecił Centralnej Dyrekcji Informacji Wewnętrznej (DCRI) wszczęcie śledztwa, aby wykryć, który z wysokich rangą urzędników dostarczył gazecie informacje.

Pracownicy kontrwywiadu przechwycili listę połączeń telefonicznych urzędników i trafili na Davida Senata, doradcę w gabinecie minister sprawiedliwości Michele Alliot-Marie. Senat, który od ośmiu lat pracuje w resorcie, przyznał, że był jednym ze źródeł informacji Daveta. Zmuszono go do dymisji, a potem odesłano na nowe stanowisko do dalekiej Gujany Francuskiej.

Redakcja „Le Monde” jest oburzona: „Pałac Elizejski wykorzystał służby do znalezienia naszego informatora poza jakąkolwiek procedurą prawną”. Według gazety to złamanie prawnej ochrony źródeł informacji. W styczniu parlament przegłosował ustawę, która zabrania ujawniania tajemnicy dziennikarskiej, z wyjątkiem gdy w grę wchodzi ochrona „interesu publicznego”. W tym wypadku jednak – argumentuje „Le Monde” – trudno tłumaczyć szpiegowanie mediów racjami wyższego rzędu. Gazeta złożyła skargę do sądu.

Redakcja „Le Monde” jest oburzona: „Pałac Elizejski wykorzystał służby do znalezienia naszego informatora poza jakąkolwiek procedurą prawną”. Według gazety to złamanie prawnej ochrony źródeł informacji. W styczniu parlament przegłosował ustawę, która zabrania ujawniania tajemnicy dziennikarskiej, z wyjątkiem gdy w grę wchodzi ochrona „interesu publicznego”. W tym wypadku jednak – argumentuje „Le Monde” – trudno tłumaczyć szpiegowanie mediów racjami wyższego rzędu. Gazeta złożyła skargę do sądu.

Także politycy domagają się wyjaśnień. – Prawo chroni źródła informacji i nie ma od tego wyjątków! – powiedział były premier Dominique de Villepin. – To atak na państwo prawa. Pałac Elizejski przekroczył swe upoważnienia – wtórowała mu szefowa Partii Socjalistycznej (PS) Martine Aubry. Otoczenie prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego zaprzecza jednak, jakoby zlecił on szpiegowanie Daveta.– Te oskarżenia są wyssane z palca. Nic takiego nie miało miejsca – mówił w poniedziałek przewodniczący parlamentu Bernard Accoyer. Wczoraj, ku zaskoczeniu mediów, winę wziął na siebie szef policji Frédéric Péchenard. Jak twierdził, zlecił weryfikację źródeł informacji dziennikarza, bo „wymagała tego ochroną bezpieczeństwa instytucji państwowych”, za którą odpowiada Generalna Dyrekcja Policji.

– Dochodzenie odbyło się zgodnie z prawem. David Senat jako urzędnik państwowy jest związany tajemnicą zawodową. Gdy ją zdradził, zaczął stanowić zagrożenie – mówił Péchenard. Według niego procedura „weryfikacji” została wszczęta po konsultacji z Komisją Narodową Kontroli Przechwytu Informacji (CNCIS) oraz prokuratorem generalnym Jeanem-Claude’em Marinem. Zarówno komisja, jak i Marin twierdzą jednak, że nic o tym nie wiedzieli.

– Do nas trafiają tylko sprawy związane z terroryzmem. Myśmy tego nie autoryzowali – powiedział sekretarz generalny CNCIS Remi Recio. – Zostałem o tym poinformowany, kiedy było już po wszystkim – wtórował mu Marin. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że to nie pierwszy raz, gdy Pałac Elizejski użył służb do załatwiania prywatnych interesów prezydenta. Kilka miesięcy wcześniej DCRI wszczęło podobne śledztwo, by dociec źródeł prasowych plotek o rzekomych romansach pierwszej damy Carli Bruni.

Zdaniem komentatorów afera nie oznacza, że francuska demokracja jest zagrożona. – Służby szpiegują dziennikarzy w każdej demokracji. Nie jest to dobrze, ale tak jest. Ciekawsze jest to, że wysoki rangą urzędnik świadomie działał na szkodę rządu, wobec którego powinien być lojalny – mówi „Rz” francuski politolog Jean Petaux. Według niego ujawniło to głęboki podział wewnątrz obozu władzy. – Prawo milczenia zostało złamane. Wygląda na to, że Sarkozy stracił poparcie nie tylko wyborców, ale i także własnych pracowników – dodaje.

Według czołowego francuskiego dziennika urząd prezydencki zlecił kontrwywiadowi weryfikację źródeł informacji dziennikarza śledczego Gerarda Daveta. Napisał on w lipcu serię tekstów o domniemanych powiązaniach ministra pracy Erica Woertha z otoczeniem miliarderki i dziedziczki koncernu L’Oreal Liliane Bettencourt.

Dziennikarz twierdził w nich, że Woerth pomógł 87-letniej miliarderce ukrywać część dochodów przed fiskusem, gdy był jeszcze ministrem ds. budżetu. W zamian miała zatrudnić jego żonę i przekazać mu pieniądze na kampanię Nicolasa Sarkozy’ego. Według „Le Monde” teksty wywołały wściekłość prezydenta, który polecił Centralnej Dyrekcji Informacji Wewnętrznej (DCRI) wszczęcie śledztwa, aby wykryć, który z wysokich rangą urzędników dostarczył gazecie informacje.

Pozostało 83% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017