Podczas gdy biologiczni ojcowie latami walczą w Hiszpanii o prawo do widywania własnych dzieci, a dziadkowie żebrzą o kontakty ze swoimi wnukami, obca kobieta ma spędzać weekendy z córeczką byłej partnerki i to wbrew woli tej ostatniej. Sprawę opisał lewicowy hiszpański dziennik „El Pais”.

Związek Empar Broch i matki dziecka, do którego rości sobie teraz prawa rodzicielskie, trwał 11 lat, z czego dziewięć mieszkały pod jednym dachem. Wolały pozostać w związku nieformalnym, choć w Hiszpanii pary osób tej samej płci mogą się nie tylko pobierać, ale nawet adoptować dzieci. Po jakimś czasie postanowiły postarać się o potomstwo i przyjaciółka Empar Broch zaszła w ciążę. Na świat przyszła dziewczynka. Broch mogła się ubiegać o adopcję dziecka, ale z jakichś powodów tego nie zrobiła.

Cztery lata temu panie się rozstały. Początkowo utrzymywały stosunki towarzyskie i matka pozwalała ekspartnerce odwiedzać dziewczynkę, a nawet zabierać ją do siebie na weekend. Potem jednak zmieniła zdanie i oznajmiła kobiecie, że nigdy więcej nie zobaczy dziecka.

Sprawa trafiła do sądu. Broch zażądała przyznania jej takich samych praw do dziecka, jakie przysługują rodzicowi po rozwodzie. Sąd w Walencji orzekł, że kobieta powinna móc widywać córeczkę swojej byłej partnerki, chociaż nie łączą jej z nią żadne więzy biologiczne ani nawet formalne. Zrównując prawa tej obcej kobiety z prawami rodzica, sędziowie z Walencji posunęli się znacznie dalej niż jakikolwiek inny sąd w Hiszpanii orzekający w podobnej sprawie. Opierali się na ocenie biegłych, którzy orzekli, że stosunki między Empar Broch i dziewczynką nie wpływały negatywnie na dziecko i że mimo upływu czasu nadal rozpoznaje ono w niej osobę, która wcześniej była jego drugą matką. Empar Broch, która nie widziała dziewczynki od kilku lat, na początku ma odwiedzać ją raz w miesiącu. Potem wizyt będzie więcej, a docelowo ma uzyskać prawo do spędzania z dzieckiem weekendów.

Biologiczna matka się na to nie zgadza. Zamierza odwołać się od decyzji sądu. Twierdzi, że z Empar Broch łączył ją wyłącznie seks, a dziecko nie ma z tym nic wspólnego. Druga kobieta inaczej ocenia ich związek. Przyniosła do sądu nagranie wideo z porodu i zdjęcia z rodzinnych uroczystości. – Nie chodziło o epizodyczne stosunki seksualne – przekonywała. Sąd Najwyższy rozpatrzy wniosek o przyznanie jej praw macierzyńskich do dziecka.