Wizyta Baracka Obamy w Kabulu została odwołana ze względu na burzową pogodę. Przez 15 minut rozmawiał jednak z afgańskim prezydentem Hamidem Karzajem przez telefon. Mogło to być trudne doświadczenie, bo w amerykańskich dokumentach ujawnionych przez WikiLeaks Karzaj został przedstawiony jako „paranoik”, który jest zbyt słaby, by sprawować rządy w Afganistanie.

– Zapowiedzieliśmy, że powstrzymamy impet talibów i właśnie to teraz robicie. Przechodzicie do ofensywy, zmęczeni grą w defensywie, bierzecie na cel ich przywódców i zmuszacie ich do opuszczenia swoich twierdz – mówił ubrany w skórzaną kurtkę Obama do 3,8 tys. wiwatujących na jego cześć żołnierzy. Podkreślał, że jest dumny, iż talibowie kontrolują coraz mniejsze terytorium. Ostrzegł jednak, że amerykańskich wojskowych „czekają trudne dni”. Spotkał się także z dowódcą sił międzynarodowych w Afganistanie generałem Davidem Petraeusem i ambasadorem USA Karlem Eikenberrym.

Za kilka dni ma być gotowy raport dotyczący skutków decyzji o wysłaniu na tę wojnę dodatkowych 30 tysięcy amerykańskich żołnierzy, którą Barack Obama podjął rok temu. Z nieoficjalnych informacji, jakie przekazują media w USA, wnioski z tego dokumentu nie będą zbyt optymistyczne.

[i]Korespondencja z Waszyngtonu[/i]