– Rozmawiamy w miejscu, gdzie 40 lat temu podpisano traktat o normalizacji stosunków między PRL a RFN – tymi słowami Bronisław Komorowski rozpoczął spotkanie prezydentów Niemiec i Polski z młodzieżą z obu krajów w Sali Kolumnowej Pałacu Prezydenckiego. Christian Wulff przyjechał we wtorek z jednodniową oficjalną wizytą do Polski, w 40. rocznicę podpisania przez ówczesnego premiera PRL Józefa Cyrankiewicza i kanclerza RFN Willy’ego Brandta układu uznającego granicę na Odrze i Nysie Łużyckiej.
Zdaniem Komorowskiego wizyta Brandta „zginęła w świadomości polskiej ze względu na dramat wydarzeń, które miały miejsce tydzień później”. Nawiązywał tym samym do protestów na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku. – Ta sama władza przyjmowała Brandta i kazała strzelać do polskich robotników na Wybrzeżu – kontynuował.
Podkreślał, że „klamrą spinającą proces pojednania polsko-niemieckiego jest z jednej strony list biskupów polskich do niemieckich z 1965 r., a z drugiej – msza pojednania w Krzyżowej niemieckiego kanclerza Helmuta Kohla i premiera pierwszego niekomunistycznego rządu w Polsce Tadeusza Mazowieckiego”.
Kiedy 7 grudnia 1970 r. Willy Brandt klęknął w Warszawie przed pomnikiem Bohaterów Getta, oddając hołd żydowskim ofiarom II wojny, Christian Wulff miał zaledwie 11 lat. Jednak, jak zaznaczył, przeżył to bardzo świadomie. – Uważałem to za wspaniały, ludzki gest. Gest pokory, wstydu, smutku, w obliczu ogromu cierpień, okrucieństw, które Niemcy sprowadzili na Europę Wschodnią – stwierdził. W ten sposób Brandt pokazał, że przejmuje za to odpowiedzialność. – To trzeba przekazywać z pokolenia na pokolenie – dodał Wulff.
Wraz z Komorowskim złożył kwiaty przed pomnikiem Bohaterów Getta, ale także pod pomnikiem Powstania Warszawskiego. Zdaniem polskiego prezydenta w ten sposób obaj trochę „poprawiają historię”. Willy Brandt nie miał bowiem w 1970 roku szansy na taki gest. Wówczas w stolicy PRL nie było bowiem pomnika powstania.