Współpracownicy liderki opozycji Julii Tymoszenko zablokowali rano trybunę parlamentu. Wieczorem grupa posłów Partii Regionów prezydenta Wiktora Janukowycza ruszyła do kontrataku. Natarli na przeciwników, wymachując krzesłami.
“Przed bójką ktoś wyłączył światło na sali obrad. Jednemu z moich kolegów z frakcji ktoś rozbił głowę krzesłem. Inny ma złamaną rękę, zabrała go karetka. Ludzie z Partii Regionów to zwierzęta. Następnym razem zaatakują z nożami” – napisał na Twitterze Andrij Szewczenko z Bloku Julii Tymoszenko.
Lekarze pojawili się na sali obrad bardzo szybko. Mieli jednak kłopot z pomocą poszkodowanym, bo oświetlenie było słabe. Ładowali rannych na nosze i wynosili na zewnątrz. Pod gmachem parlamentu dyżurowały cztery karetki. Problemy z oświetleniem mieli także operatorzy TV i fotoreporterzy, którzy nie mogli dostrzec, kto kogo bije i kogo opatrują medycy. Od polityków dowiadywali się, że poważne obrażenia odnieśli głównie działacze opozycji. Niektórzy nagrywali bójkę na telefony komórkowe. Do parlamentu przybyły specjalne jednostki milicji, ale funkcjonariusze nie mieli okazji do interwencji, bo walka trwała zaledwie kilka minut. Według szacunków portalu Ukraińska Prawda uczestniczyło w niej ok. 70 osób.
Po bijatyce salę obrad opuścili roztrzęsieni deputowani Bloku Tymoszenko i dziennikarze. Posłowie Partii Regionów zostali tam na noc. – Musimy jutro normalnie pracować. Przecież nie mamy budżetu – tłumaczyli. Bronili trybuny, bo dziś ma być z niej odczytany raport w sprawie nadużyć finansowych Tymoszenko. Ludzie byłej premier chcieli temu zapobiec. Dlatego zablokowali mównicę i rozwiesili plakaty z hasłem “Dość politycznych represji”.
Wczoraj Tymoszenko spotkała się w Kijowie z ambasadorami krajów UE na Ukrainie. Opowiedziała im o swojej sytuacji. Kontrkandydatka Janukowycza w lutowych wyborach ma zakaz wyjazdu z kraju. Prokuratura Generalna podejrzewa ją o nielegalne wykorzystanie 300 milionów dolarów, które otrzymała od japońskiego rządu na ochronę środowiska.