Z najnowszego sondażu dla agencji Kyodo wynika, że od czasu kataklizmu, w którym mogło zginąć 30 tysięcy osób, a 400 tysięcy straciło domy, poparcie dla premiera Naoto Kana wzrosło o 8 punktów procentowych.
Zdaniem ekspertów Japończycy tradycyjnie jednoczą się w obliczu kataklizmu. Od czasu tsunami premier rzadko pojawiał się w mediach. Pierwszą konferencję prasową zorganizował dopiero po tygodniu. Za to dzień po kataklizmie poleciał helikopterem obejrzeć elektrownię atomową Fukushima.
– Powinien wtedy dowodzić akcją ratunkową, a nie latać helikopterem – mówił Sadatoshi Ozato, minister ds. odbudowy po trzęsieniu ziemi w 1995 roku.
Wielu Japończyków obawiało się, że premier nie panuje nad sytuacją, kiedy publicznie zapytał szefów firmy Tepco zarządzającej elektrownią: „Co się tam dzieje?".
Według sondażu 58 procent ankietowanych uważa, że rząd nie radzi sobie z kryzysem w elektrowni