Gdy w ubiegłym roku Janos Tarlos z prawicowego Fideszu został burmistrzem Budapesztu, od razu zapowiedział, że na mapie miasta pojawią się zmiany. Przede wszystkim zniknie popularny wśród mieszkańców Budy plac Moskwy, który został tak nazwany w 1951 roku na cześć radzieckiej stolicy.
Tak się też stało. Decyzją radnych w całym mieście zmieniono właśnie 26 nazw. Plac Moskwy – jedno z najpopularniejszych miejsc spotkań w Budapeszcie – został przemianowany na plac Szélla Kálmána, premiera Węgier w latach 1899 – 1903. Taką nazwę nosił zresztą do 1951 roku.
– To mało znany polityk, ale Fidesz obrał go za patrona swojego programu gospodarczego. Decyzja o zmianie nazwy placu już oburzyła Rosję. W dodatku Fidesz zamierza usunąć pomnik sowieckich żołnierzy, który znajduje się na placu Wolności – mówi „Rz" Gabor Horvath, wicenaczelny największej gazety, lewicowego dziennika „Nepszabadsag". Dodaje, że sprawa ta może wpłynąć na relacje z Rosją, które za rządów Viktora Orbana nigdy nie były dobre. Podczas swojej poprzedniej kadencji w latach 1998 – 2002 premier ani razu nie odwiedził Moskwy. Rosyjskie MSZ już oświadczyło, że nie rozumie powodów zmiany nazwy placu.
– W niektórych krajach można szanować pamięć historyczną, a w innych nie. W Paryżu istnieje plac Stalingradu i nikt nie protestuje, mówiąc, że w ten sposób Francuzi wychwalają czyny Stalina – mówi Horvath.
Podobno Fidesz już zaczął negocjacje z Rosją w sprawie przeniesienia pomnika żołnierzy w inne miejsce.