Rz: Czy zabicie bin Ladena ma więcej niż symboliczne znaczenie dla Ameryki?
Charles Franklin: Nawet gdyby było to znaczenie tylko symboliczne, to też byłoby ono niezwykle ważne. Terroryści nieprzypadkowo atakują cele symboliczne. Wiedzą, że cios w nie jest bardzo dotkliwy i osłabia morale. Więc cios w ich symbol teraz będzie dla nich dotkliwy. Ale ten sukces ma też wymiar praktyczny. Ideologiczny przywódca terrorystycznej organizacji fizycznie przestał istnieć. To, że tak długo służby USA nie były w stanie go dopaść, było bardzo szkodliwe dla wizerunku Ameryki. Mamy wreszcie długo wyczekiwany sukces.
Czy ten sukces zapewni prezydentowi Barackowi Obamie wyborcze zwycięstwo?
W żadnym razie. Po schwytaniu Saddama Hussajna w Iraku przewidywałem, że poparcie dla George'a W. Busha wzrośnie na krótko i tak się stało. Wzrosło o pięć, góra dziesięć procent i po miesiącu spadło. Oczywiście bin Laden był ważniejszy niż Husajn. Nie tylko dla USA, ale i dla całego świata. Byłbym jednak zdziwiony, gdyby wzrost poparcia dla prezydenta utrzymał się dłużej niż przez kilka miesięcy. A do wyborów mamy jeszcze ponad rok.
Ale jakieś korzyści polityczne prezydent chyba z tego odniesie?