Korespondencja z Brukseli
– Schengen to fantastyczne osiągnięcie Europy. Musimy go bronić – mówiła Cecilia Mallström, komisarz spraw wewnętrznych. Szwedzka liberałka znalazła się pod presją krajów wystawionych na falę imigrantów, które chcą możliwości przywracania kontroli na granicach wewnętrznych UE.
Prym wiedzie Francja, której prezydent przygotowuje się do do kampanii wyborczej i ostrej walki z rosnącą w siłę skrajną prawicą. Podejmuje więc inicjatywy zmierzające do ograniczenia napływu imigrantów. Zamknął granice dla Tunezyjczyków, wyposażonych przez włoski rząd w dokumenty podróżne uprawniające do poruszania się w strefie Schengen.
Po konflikcie z Włochami Nicolas Sarkozy doszedł do porozumienia z Silviem Berlusconim i obaj podpisali list do Komisji Europejskiej z apelem o reformę. Wczoraj Mallström zapowiedziała zmiany w kodeksie strefy Schengen. – Jak każda unijna polityka i ta ma pewnie słabości. Trzeba je naprawić, tym bardziej że podstawą działania Schengen jest zaufanie – stwierdziła komisarz. W przyszłym tygodniu przedstawi kryteria czasowego przywracania kontroli granicznej.
Teoretycznie jest to możliwe już teraz, na maksimum 30 dni, jeśli „zagrożony jest porządek publiczny". W praktyce zdarzało się tylko w czasie mistrzostw świata lub Europy w piłce nożnej, by zapobiec swobodnemu przemieszczaniu się stadionowych chuliganów. Teraz wśród warunków ma się pojawić presja ze strony imigrantów na granicach zewnętrznych. Jak powiedział Sarkozy, jeśli Europa nie jest w stanie skutecznie chronić swych granic, to trzeba mówić o możliwości czasowego zawieszenia Schengen.