A jeśli nie będą dobre?
Trudno wyobrazić sobie ostrzejszy konflikt niż ten, jaki był, głównie na tle praw mniejszości rosyjskiej, między Moskwą a Łotwą i Estonią. A przecież nawet wtedy Rosja nie wprowadziła gospodarczej blokady tych krajów. Trochę dlatego, że przeciwdziałały temu rosyjskie regiony, najbardziej zainteresowane wymianą handlową z Rygą i Tallinem. Ale przede wszystkim dlatego, że tego nie chciała rosyjska elita rządząca. Bo jej zależy na pieniądzach. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie sytuacji, w której ze względów politycznych Moskwa zrezygnowałaby z pieniędzy, które otrzymuje od Polski za surowce energetyczne. Zresztą, Nord Stream jest konsekwencją błędu Polski (odmowy wyrażenia zgody na budowę przez nasz kraj gazociągu, omijającego Ukrainę – red.). A przecież gołym okiem widać, że Ukraina i Białoruś to nie są kraje stabilne i bezpieczne. Przesył gazu po dnie morskim jest droższy, ale pewniejszy.
Istnieje realna perspektywa wydobywania w Polsce gazu łupkowego...
To długo będzie bardzo drogi gaz, znacznie droższy niż rosyjski. I w tym sensie na razie niewiele zmieni. Ale w dłuższej perspektywie – tak. I idea modernizacji Rosji, głoszona przez prezydenta Miedwiediewa, to między innymi próba odpowiedzi na tę zmianę.