Komisja ds. Badania Złego Traktowania Kobiet i Platforma Organizacji Kobiecych na rzecz Zlikwidowania Prostytucji chcą, by z języka instytucji i mediów zniknęło określenie „klient prostytutki".
„Słowo klient czyni z niewolnictwa zwykły handel i sprawia, że prawdziwi winni prostytucji stają się niewidzialni" – stwierdzają cytowane przez gazetę „El Pais" organizacje, które uważają płatny seks za „formę przemocy wobec kobiet".
Zamiast „klientów" proponują określenie „prostituidores" (prostytutorzy), które ich zdaniem lepiej odzwierciedla sytuację sprzedawanych i zmuszanych do seksu kobiet. Tylko napiętnowanie mężczyzn korzystających z usług prostytutek może ograniczyć handel kobietami – twierdzą.
Organizacje, które poparła Międzynarodowa Koalicja przeciw Handlowi Kobietami, sugerują wprowadzenie w Hiszpanii modelu szwedzkiego. Szwecja pierwsza zaczęła karać klientów, łącznie z posyłaniem ich do więzienia. Zupełnie inne rozwiązanie obrała Holandia, gdzie płatny seks jest legalny i uregulowany przepisami.
W Hiszpanii prostytucja nie jest ani legalna, ani nielegalna, natomiast karane są stręczycielstwo i handel ludźmi, jeden z najbardziej lukratywnych biznesów na świecie. Hiszpański rząd wolał dotąd tolerować niejasną sytuację, niż wybierać pomiędzy legalizacją a delegalizacją prostytucji.