Rozprawa, która odbywała się przy drzwiach zamkniętych, trwała zaledwie kilkadziesiąt minut. Jak ujawnili adwokaci, oskarżyciel Aleksander Jużyk w swojej mowie właściwie powtórzył treść aktu oskarżenia, według którego korespondent „Gazety Wyborczej" i działacz nieuznawanego przez Mińsk Związku Polaków na Białorusi miał obrazić Aleksandra Łukaszenkę, nazywając go w swoich publikacjach dyktatorem. Zniesławienie białoruskiego przywódcy miało z kolei polegać na stwierdzeniu przez Poczobuta, że sprawuje on urząd wbrew konstytucji. Po wystąpieniu prokuratora sąd ogłosił przerwę w procesie do 28 czerwca.
Według adwokatów os- karżenie nie przedstawiło wystarczających dowodów na popełnienie przez Poczobuta zarzucanych mu czynów. – W moim wystąpieniu podtrzymam stanowisko klienta: jest on prześladowany z przyczyn politycznych – oświadczył jeden z obrońców dziennikarza Uładzimir Kisialewicz. Pytany, czym tłumaczy stale ogłaszane przerwy, mecenas stwierdził, że są one prawnie uzasadnione, a proces toczy się zgodnie z procedurami.
Drugi adwokat Poczobuta Aleksander Biryłau powiedział „Rz", że wyroku można się spodziewać w przyszłym tygodniu.
Poczobut miał obrazić Łukaszenkę, nazywając go w swoich tekstach dyktatorem
– Po wystąpieniach adwokatów oskarżony wygłosi os- tatnie słowo, po czym sędzia zabierze się za przygotowanie wyroku – mówił mecenas. Przypuszcza, że nie potrwa to dłużej niż dwa – trzy dni.