Burmistrz stolicy niebezpiecznej południowej prowincji Afganistanu zginął na dziedzińcu ratusza. Rozmawiał tam z członkami starszyzny plemiennej, którzy protestowali przeciw nakazowi rozbiórki 200 nielegalnie postawionych domów. Podczas akcji wyburzania zginęło dwoje dzieci. Zamach – do którego przyznali się już talibowie – miał być zemstą za ich śmierć. Zaledwie dwa tygodnie temu w Kandaharze rebelianci zabili również przyrodniego brata prezydenta Hamida Karzaja – Ahmada.
We wtorek Departament Stanu ostrzegł, że al Kaida przygotowuje ataki przeciw interesom USA w Europie, Azji, Afryce i na Bliskim Wschodzie. „W zamachach mogą zostać wykorzystane najróżniejsze taktyki, w tym zamachy samobójcze, zabójstwa, porwania i podkładanie ładunków wybuchowych" – czytamy w oświadczeniu.
Jednocześnie – jak zauważa „Washington Post" – zarówno nowy szef Pentagonu Leon Panetta, jak i przedstawiciele amerykańskich agencji wywiadowczych przekonują w tajnych raportach lub na zamkniętych posiedzeniach w Kongresie, że strategiczne zwycięstwo nad al Kaidą jest już w zasięgu ręki.
Według gazety al Kaidę na skraju upadku postawiło zabicie Osamy bin Ladena oraz siedem lat bombardowań za pomocą należących do CIA bezzałogowych dronów. Od 2004 roku amerykańscy agenci zabili za ich pomocą co najmniej 1200 osób, w tym 224 tylko w tym roku.
Analitycy ds. bezpieczeństwa zgadzają się, że zdolność al Kaidy do przeprowadzania ataków na cele w samych Stanach Zjednoczonych została znacznie ograniczona. Podkreślają jednak, że nawet jeśli organizacja dowodzona przez Ajmana al Zawahiriego się rozpadnie, jej ideologia rozprzestrzeniła się w świecie i nadal będzie stanowić długoterminowe zagrożenie.