Dmitrij Rogozin rezyduje jeszcze w Brukseli, ale za chwilę wraca do Moskwy. Według obserwatorów na prośbę Wła- dimira Putina ten powszechnie uważany za bardzo uzdolnionego polityk ma zbudować nacjonalistyczne skrzydło obozu putinowskiego. Na Światowym Forum Politycznym w Jarosławiu ambasador przedstawił całościową koncepcję programowo-propagandową.
Rogozin podkreślił, że Rosja – tak jak i Zachód – podlega silnemu naciskowi imigracyjnemu. Dla Europy zgubna jest teoria mulitikulturalizmu, która jest dziełem lewaków (Rogozin lubi pod- kreślać, że jego dziadek walczył przeciw bolszewikom w armii Denikina). A skuteczna integracja mniejszości możliwa jest wyłącznie wtedy, kiedy integrują się one do silnej, dominującej kultury, a nie do „tolerancjonizmu" i kulturowej nijakości.
– Nasza imigracja jest niebezpieczna politycznie i społecznie – mówił Rogozin. Podkreślił, że chodzi mu przede wszystkim o przybyszów z Kaukazu Północnego, którzy „demonstracyjnie naruszają rosyjskie standardy kulturowe".
– Niektóre narody są u nas równiejsze, a Rosjanie znajdują się w sytuacji dyskryminowanej większości – mówił Rogozin. Jego zdaniem podstawowy dylemat Federacji Rosyjskiej brzmi: albo peryferia podporządkują sobie i zbarbaryzują centrum, albo centrum zmodernizuje peryferia.
Dlatego według polityka „KaukazPółnocny powinien całkowicie powrócić do rosyjskiej przestrzeni – nie mogą istnieć żadne wyspy polityczne i prawne". Rogozin nie skonkretyzował tego postulatu, ale wiadomo, że rządzona przez Ramzana Kadyrowa Czeczenia, a także inne muzułmańskie regiony Kaukazu stają się w coraz większej mierze obszarami rządzonymi prawem islamskim, gdzie odsetek etnicznych Rosjan stale się zmniejsza.