Korespondencja z Brukseli

Transfer belgijskiego polityka do władz organizacji skupiającej najbardziej rozwinięte gospodarczo kraje świata jeszcze pogłębia chaos polityczny w jego kraju. Faktycznie gabinet Leterme'a podał się do dymisji już w kwietniu 2010 roku, przed wyborami parlamentarnymi. Po wyborach w czerwcu 2010 roku Leterme znów złożył dymisję, ale król jej nie przyjął, bo nie ma nikogo na jego miejsce.

Flamandzki chadek jest więc już od 15 miesięcy pełniącym obowiązki premiera, a jego rząd teoretycznie powinien się zajmować wyłącznie sprawami bieżącymi. Ciągle jednak nie ma nowej koalicji, bo negocjacje od miesięcy blokuje partia flamandzkich nacjonalistów żądająca większej suwerenności dla regionów.

Leterme zostanie jednym z trzech zastępców sekretarza generalnego OECD, będzie się zajmował polityką społeczną, zatrudnieniem i małymi przedsiębiorstwami. Nie jest to stanowisko bardzo prestiżowe, a więc fakt, że belgijski premier się o nie ubiegał, dobitnie świadczy o jego dużym zniechęceniu do rodzimej sceny politycznej. Już na początku sierpnia media podawały, że Leterme chce odejść.

Belgowie są licznie reprezentowani na scenie unijnej. Stanowią największą grupę narodową wśród ambasadorów, przedstawiciele tego kraju stoją też na czele Rady Europejskiej, Europejskiego Banku Inwestycyjnego, Europejskiej Partii Ludowej oraz klubu parlamentarnego liberałów w Parlamencie Europejskim.