Koncert ma się odbyć w czwartek w Żydowskim Instytucie Naukowym, a litewski minister ma być na nim gościem honorowym. Jednak, jak pisze gazeta „The Jewish Daily Forward", część Żydów nie chce, by Ažubalis w ogóle w koncercie uczestniczył. – Nic o tym nie wiem. Właśnie wróciłem z Waszyngtonu i szef Żydowskiego Instytutu Naukowego powiedział nam, że nie ma problemu, by minister Ažubalis był na koncercie – mówi „Rz" Emanuelis Zingeris, przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych  Sejmu Litwy (z tej samej partii, co Ažubalis). Dodaje, że w litewskiej ambasadzie właśnie odbył się taki sam koncert i nikt nie protestował.

Według żydowskich mediów poszło o słowa, które minister wypowiedział rok temu w czasie zamkniętego posiedzenia sejmowej frakcji konserwatywnej, do której należy Ažubalis. – Najbardziej prą do tego pochodzący z Litwy Żydzi – miał powiedzieć minister podczas dyskusji o możliwości legalizacji podwójnego obywatelstwa. Miał też dać do zrozumienia, że Żydzi w taki sposób starają się o „odzyskanie posiadanej tu własności". Litewskie MSZ zdementowało te doniesienia. – Przecież w czerwcu przyjęliśmy ustawę o odszkodowaniach za mienie Żydów, więc nie ma powodu do protestów – mówi Zingeris. Politycy innych litewskich partii bronią ministra. – Jego stanowisko jest właściwe. Przez 20 lat naszej niepodległości nieustannie odczuwamy presję Żydów. Izrael jest większym, silniejszym i bogatszym partnerem. Naciska na Litwę w sprawach politycznych, a także gospodarczych i wojskowych. A zwłaszcza w kwestii zwrotu mienia. Żydzi domagają się wszystkiego, co stracili po wojnie, i nie chcą iść na kompromis – mówi „Rz" poseł partii Porządek i Sprawiedliwość Egidijus Klumbys.

Ustawa zakłada, że w ciągu dziesięciu lat Litwa wypłaci litewskim Żydom równowartość ok. 150 mln zł. Pieniądze trafią na konto specjalnej fundacji. – Problem polega na tym, że sami Żydzi na Litwie są ze sobą skłóceni. Ci z Kowna to potomkowie rdzennych mieszkańców. A z Wilna przybysze z różnych części byłego ZSRR. I to oni będą mieć duży udział w fundacji – mówi Klumbys. Kilka dni temu Yad Vashem wycofał zaproszenie dla ministra kultury Litwy Arunasa Gelunasa na konferencję w Jerozolimie. Była to reakcja na  śledztwa prowadzone na Litwie przeciwko ocalałym z Holokaustu podejrzanym o dokonanie zbrodni komunistycznych. – Jesteśmy gotowi, by z Izraelem mieć takie relacje jak Polska czy Czechy. Przecież Żydzi to nasi bracia, którzy przez setki lat budowali Litwę – mówi Zingeris. Dodaje, że na Litwie właśnie obchodzony jest Rok Holokaustu, a w piątek – Dzień Holokaustu, na który przyjedzie wielu Żydów. Tego dnia – razem z przedstawicielami litewskiego rządu – spotkają się na miejscu kaźni w Ponarach.