Amerykański Urząd Ceł i Ochrony Granic zaproponował stworzenie systemu "płotów i innych barier" wzdłuż granicy z Kanadą, by skuteczniej chronić "miejsca trudne do kontroli". Inne opcje to intensywne wykorzystanie radarów i kamer.
Co ciekawe, wszystkie te propozycje zostały przedstawione w raporcie, który wcale nie dotyczy sytuacji na granicy kanadyjsko-amerykańskiej. Raport koncentruje się na możliwym wpływie różnych projektów na środowisko. W ten sposób, przez przypadek, na jaw wyszły plany uszczelnienia granicy.
Jak podkreślił kanadyjski "The Chronicle Herald", na ironię zakrawa fakt, że trwają właśnie amerykańsko-kanadyjskie rozmowy w sprawie opracowania wspólnej obrony obu państw po wprowadzeniu granicznych ułatwień. Dawniej była ona w praktyce otwarta, ale po 11 września 2001 roku wprowadzono na niej obostrzenia.
Niedawno władze USA ujawniły, że strażnicy graniczni kontrolują jedynie 50 z 6400 kilometrów granicy z Kanadą. W efekcie kwitnie przemyt. Do Kanady przemycane są narkotyki, papierosy i broń, do USA narkotyki. Problemem są nadgraniczne rezerwaty Indian, na których tereny nie mogą wchodzić policjanci. Do tego dochodzi nielegalna imigracja. Zdaniem Amerykanów do USA z Kanady mogą przedostać się terroryści.
Aby uspokoić głosy krytyki Urząd Ceł wydał oświadczenie: "Budowa muru wzdłuż północnej granicy nie jest obecnie rozważana". Kanadyjski "The Globe and Mail" pisał jednak niedawno, że granicę obserwują amerykańskie bezzałogowe samoloty Predator. Takie same, jakich Amerykanie używają w Afganistanie.