19-letni Vadim Pisar został zastrzelony 1 stycznia przez rosyjskiego żołnierza, gdy mijał punkt kontrolny przy moście na Dniestrze. Ambasada Rosji w Kiszyniowie tłumaczyła, że chłopak był pijany, jechał cudzym autem, łamał przepisy i nie reagował na ostrzeżenia.
Sprawę bada m.in. rosyjska prokuratura wojskowa. Incydent potępił premier Mołdawii Vlad Filat. Mołdawski minister ds. reintegracji Jewgienij Karpow mówił, że rosyjskich żołnierzy muszą zastąpić cywilni obserwatorzy. Przeciw rosyjskiej armii, stacjonującej w Naddniestrzu od rozpadu ZSRR, protestują mieszkańcy.
Rosyjscy eksperci ostrzegają, że sytuacja może rozwinąć się tak jak w separatystycznej republice Osetii Południowej formalnie należącej do Gruzji. Ich zdaniem wojnę rosyjsko-gruzińską rozpętała „podobna prowokacja rosyjskich żołnierzy na posterunku w Cchinwali".
Po rozpadzie ZSRR Naddniestrze, wspierane nieformalnie przez Moskwę, postanowiło się oddzielić od Mołdawii. Jego niepodległości nikt nie uznał. Wieloletnie rozmowy Kiszyniowa z separatystycznymi władzami w Tyraspolu o rozwiązaniu konfliktu nie przyniosły efektów.