Freitag (Piątek) - takie tymczasowe imię nadano dziewczynce, którą w kilka godzin po urodzeniu podrzucono do specjalnej skrzynki dla niechcianych noworodków w Hanowerze. Było to piątek przed wigilią - stąd imię. Freitag ma już dzisiaj prawdziwe imię, a o jej adopcję stara się bezdzietna para z Berlina.
Nie miał szczęścia chłopczyk znaleziony nieco wcześniej w lesie w okolicach Duisburga. Matka chciała się go pozbyć, więc go udusiła. Takich przypadków było w ubiegłym roku w Niemczech szesnaście i wywołały nową dyskusję na temat celowości utrzymywania skrzynek.
— Po co więc skrzynki dla niemowlaków, skoro nadal mamy do czynienia z zabijaniem niechcianych dzieci? — pytają przeciwnicy Babyklappe, czyli skrzynek dla noworodków.
Takich skrzynek jest w całych Niemczech prawie setka. Są to zwykłe ocieplane pojemniki w fasadach budynków szpitali, organizacji społecznych i religijnych. Otwiera się je podnosząc klapę. Wewnątrz znajduje się poduszka i kocyk. Są monitorowane przez całą dobę i znajdywane tam niemowlaki trafiają natychmiast pod opiekę lekarską.
Pierwsza z takich skrzynek powstała dwanaście lat temu. — W 2000 roku zginęło z rąk matek 40 noworodków i od tego czasu maleje systematycznie liczba tego rodzaju tragedii — mówi „Rz"Leila Moysich z hamburskiej organizacji SterniPark pomagającej kobietom pragnącym pozbyć się swych dzieci.