Kiedy w 1971 roku Agrusow wyszedł z kilkoma przyjaciółmi na ulice Frankfurtu, aby demonstrować w obronie więźniów sowieckich gułagów, wydawało się, że wiele nie wskóra. RFN wychodziły dopiero z lewicowej rewolty pokolenia ,68, a polityka wschodnia kanclerza Willy'ego Brandta nie sprzyjała akcjom przeciw zbrodniom systemu sowieckiego. Jednak sukces frankfurckiej akcji skłonił Agrusowa do stworzenia w kwietniu 1972 roku Międzynarodowej Organizacji Praw Człowieka (IGFM), która zwracała uwagę niemieckiej opinii publicznej na sytuację dysydentów w krajach komunistycznych.
IGFM występował także w obronie Polski. Sprzeciwiał się choćby wprowadzeniu stanu wojennego w naszym kraju. Pocztówki IGFM upominały się o więzionych działaczy „Solidarności". Piętnowały też interwencję Sowietów w Afganistanie. Do historii przeszła „afgańska" demonstracja z 1980 r. podczas wizyty Leonida Breżniewa w Bonn.
Urodzony w 1924 roku Iwan Agrusow był na liście wrogów ZSRR od dawna. Do Niemiec trafił w 1941 r. jako jeniec Armii Czerwonej. Skierowano go do pracy przymusowej. Jeszcze w czasie wojny nawiązał kontakt z rosyjskim emigranckim socjalistycznym ugrupowaniem Związek Rosyjskich Solidarystów (NTS). W 1945 roku, po zdobyciu Niemiec przez wojska sowieckie, NKWD wysłał go wraz z wieloma innymi jeńcami i robotnikami przymusowymi do ojczyzny. Ponieważ Agrusow słusznie podejrzewał, że zostanie wysłany na Syberię, uciekł z pociągu w okolicach Pragi. Nielegalnie wrócił do Frankfurtu i zaczął działać w NTS i innych organizacjach rosyjskich emigrantów. Szybko znalazł się na celowniku wschodnioniemieckiej tajnej policji Stasi. Po upadku NRD okazało się, że jego akta liczą 80 tomów. Rosyjscy dysydenci nie byli w RFN i Berlinie Zachodnim bezpieczni. Wielu z nich zostało porwanych przez KGB, przerzucanych do NRD, a potem do ZSRR.
Agrusow uniknął tego losu. Zmarł 31 stycznia 2012 roku po ciężkiej chorobie i przyjęciu ostatniego namaszczenia z rąk prawosławnego kapłana.