Francois Hollande zamierza dotrzymać przedwyborczej obietnicy i jeszcze w tym roku wycofać francuskie wojska z Afganistanu – zapowiedział jego rzecznik Manuel Vallas. Francuski przywódca ma ogłosić swoją decyzję na szczycie NATO w Chicago (20 – 21 maja).
Wycofanie 3300 żołnierzy, kilkunastu helikopterów i kilkuset pojazdów może podważyć misterny plan przekazywania władzy w ręce Afgańczyków, który miał być zatwierdzony podczas spotkania sojuszników. Chociaż stratedzy NATO mają plany na wypadek wycofania Francuzów, obawiają się, że przykład Paryża osłabi morale koalicji i ośmieli inne kraje do przedwczesnego porzucenia misji.
Na poprzednim szczycie NATO podjęło decyzję, że zakończy misję bojową i przekaże władzę w ręce Afgańczyków do roku 2014, o ile pozwoli na to sytuacja. Wciąż jednak w wielu regionach jest to niemożliwe, a w kraju nadal pozostaje 130 tysięcy wojsk zachodniej koalicji. Niewykluczone, że NATO podejmie decyzję o przedłużeniu misji poza 2014 rok. Tymczasem sojusznicy już zaczynają się wykruszać. Wcześniejszy odwrót z Afganistanu zapowiedziała ostatnio Australia. Holandia i Kanada wycofały większość wojsk i zajmują się tylko misjami szkoleniowymi. Dlatego prezydent USA Barack Obama zaprosił francuskiego prezydenta elekta do Białego Domu, aby jeszcze przed szczytem NATO osobiście namawiać go do zmiany decyzji.
Dalej od Ameryki
Zapowiedź wycofania wojsk z Afganistanu to pierwszy sygnał, że Francja szykuje się do zajęcia tradycyjnej pozycji kraju dystansującego się od NATO. Hollande nie ukrywał swojego sceptycyzmu wobec natowskiego projektu tarczy antyrakietowej. Krytykował też decyzję ustępującego prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego, który w 2009 roku zdecydował o powrocie Francji po 43 latach nieobecności do struktur wojskowych sojuszu. Socjalistyczny prezydent, podobnie jak Charles de Gaulle, nie zgadza się na amerykańską dominację w NATO i zapowiedział renegocjację francuskiej obecności w dowództwie w Brukseli. Zdaniem analityków z Royal United Services Institute w Londynie Francja zapewne pozostanie w strukturach wojskowych sojuszu, ale może zmniejszyć liczbę personelu w dowództwie.
– Poprzedni prezydent był idealnym przywódcą z punktu widzenia NATO i USA. Wzmacniał stosunki transatlantyckie i pozycję Francji w sojuszu. Hollande zamierza pokazać, że prowadzi inną politykę i jeśli spełni swoje zapowiedzi, może powrócić do gaullistowskiej tradycji dystansowania się od NATO – mówi „Rz" David Dunn, ekspert ds. bezpieczeństwa z Uniwersytetu w Birmingham.