Premier David Cameron zeznawał wczoraj przed komisją lorda Levesona, która prowadzi śledztwo w sprawie nielegalnego stosowania podsłuchów przez gazetę „News of the World". Zeznania dają opinii publicznej rzadki wgląd w relacje polityków z mediami. – One nigdy nie były prawidłowe, ale w ciągu ostatnich 20 lat stały się zbyt bliskie – przyznał brytyjski premier.
Brytyjscy konserwatyści znaleźli się w samym centrum afery z powodu bliskich związków z medialnym magnatem Rupertem Murdochem, którego korporacja News International wydawała skompromitowaną gazetę. Komisja próbuje wyjaśnić m.in., czy torysi nie faworyzowali Murdocha, gdy jego firma ubiegała się o przejęcie cyfrowej telewizji BSkyB.
Cameron został też wezwany przed komisję w związku z zatrudnieniem byłego redaktora „News of the World" Andy'ego Coulsona na stanowisku szefa ds. komunikacji. Krytycy zarzucają premierowi, że zdecydował się na kontrowersyjną nominację, aby zapewnić sobie przychylność mediów Murdocha.
– Premier przekonująco tłumaczył, że torysi szukali najbardziej kompetentnej osoby. Po 13 latach w opozycji musieli przed wyborami w 2010 roku zmierzyć się z gigantycznym wyzwaniem, jakim była zmiana wizerunku partii w mediach – mówi „Rz" George Brock, szef wydziału dziennikarstwa londyńskiego City University.
Komisja odpytywała też szefa rządu ze znajomości z byłą redaktor naczelną „News of the World" i szefową News International Rebekhą Brooks, z którą od dawna się przyjaźnił. Cameron, sięgając do kalendarza, stwierdził, że spotkał się z nią służbowo 19 razy, gdy był przywódcą opozycji. Jeszcze częściej spotykali się prywatnie.