Tureckie sny o potędze

Nowy wielki meczet w Stambule miałby być symbolem regionalnych ambicji Turcji

Publikacja: 20.10.2012 01:08

Tureckie sny o potędze

Foto: AFP

Recep Tayyip Erdogan ma wielkie marzenie. Turecki premier (i pobożny muzułmanin) wyjawił, że chciałby wybudować wielki meczet na stambulskim wzgórzu Büyük Caml?ca, skąd roztacza się panorama Bosforu. Świątynia miałaby symbolizować wielkość Turcji pełniącej pod rządami Erdogana rolę klamry spinającej Azję i Europę.

Znawcy dziejów Turcji od razu skojarzyli ten plan z Niebieskim Meczetem, który kazał wznieść u szczytu swojej potęgi w połowie XVI wieku Sulejman Wspaniały.

Erdoganowi nigdy nie brakowało ambicji ani konsekwencji. Oczywiście mało kto chciałby zaprzeczyć temu, że w ostatniej dekadzie to rzeczywiście on jest głównym autorem sukcesów Turcji. Wzrost gospodarczy sięgający w najlepszych latach 11 proc. w połączeniu z potęgą wojskową (półmilionowe wojsko tureckie jest drugą po amerykańskiej armią NATO) i przebudową polityki wewnętrznej pod dyktando Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) uczyniło z Turcji najpoważniejszego gracza politycznego i gospodarczego na styku Europy, Azji i Bliskiego Wschodu.

Tureckich intelektualistów rozpiera duma, gdy wspominają o „Następnym stuleciu” George'a Friedmana, w której to książce amerykański politolog wróży nadchodzącą potęgę Turcji (a przy okazji i Polski). Państwa, w których rozegrała się arabska wiosna, już teraz patrzą na Turcję jako na wzór albo chociaż punkt odniesienia dla własnych przemian. To jedyne państwo islamskie, które zdołało osiągnąć sukces gospodarczy i stworzyć stabilny system demokratyczny.

Erdogan nie ukrywa, że marzy mu się rola regionalnego przywódcy. Podczas swojego głośnego przemówienia w kwietniu powiedział: „Rodzi się nowy Bliski Wschód. To my będziemy właścicielami, pionierami i sługami tego Bliskiego Wschodu”. I dodał: „Nawet w snach nie sięgniecie do miejsc, do których rozciągnie się nasza władza”.

Imperium miękkiej siły

Choć mowa była o wpływach politycznych a nie podbojach, to zabrzmiało to jak echo imperium otomańskiego. – Turcy temu oczywiście zaprzeczają, ale w ich postrzeganiu świata pojawił się element neoosmański – uważa Adam Balcer, ekspert DemosEuropa. – Wiek temu Atatürk zerwał z tradycją imperialną, ale rządzące dziś elity wyraźnie ku niej wracają. Oczywiście w udoskonalonej XXI-wiecznej wersji, opartej na miękkiej sile.

Autorem koncepcji przewodnictwa regionalnego Turcji jest minister spraw zagranicznych Ahmet Davutoglu. To on w 1999 r. opublikował słynną książkę „Głębia strategiczna”, w której wyłożył zasady budowania potęgi politycznej Turcji. Dziś ma możliwość ich realizacji jako współautor koncepcji tureckiej polityki u boku ambitnego premiera. Koncepcji, w której Turcja ma być centrum zdominowanego przez siebie regionu.

Turcja rzeczywiście zdołała rozciągnąć swe wpływy regionalne od Azji Centralnej po Afrykę. Jej „miękka siła” oznacza najróżniejsze metody wpływania na partnerów – od przywoływania wspólnego dziedzictwa ludów tureckich w przypadku Azerbejdżanu czy postsowieckich republik Centralnej Azji, budowania instytucji naukowych (Turcja wspiera około 20 uczelni zagranicznych) po udzielanie poparcia politycznego i finansowego. Ostatnio tureckie kredyty na sumę ponad miliarda dolarów otrzymał Egipt, w którym współrządzący od niedawna Bracia Muzułmańscy zawsze utrzymywali bliskie kontakty z tureckimi „oświeconymi islamistami” z AKP.

Jakby dla poparcia swoich ambicji Turcja stała się bardziej asertywna w relacjach z Zachodem. Choć Stany Zjednoczone w całym okresie powojennym były najważniejszym sojusznikiem Ankary, to jednak Turcy bez kompleksów demonstrowali Waszyngtonowi swoje zdanie odrębne – jak choćby w czasie inwazji na Irak, której nie popierali. – Na atrakcyjności straciła też perspektywa przystąpienia do Unii Europejskiej – uważa Adam Balcer. – Oczywiście nie tylko ze względu na kryzys, ale z powodu rozminięcia się oczekiwań obu stron. Dziś za członkostwem w UE opowiada się niewiele ponad 50 proc. Turków, mniej niż 40 proc. jest przeciw.

Syryjski test

Polityczny geniusz Erdogana i wizjonerstwo Davutoglu zdawały się już otwierać świetlaną przyszłość Turcji. Tyle że niespodziewanie nadszedł czas próby. Tym egzaminem okazał się konflikt w sąsiedniej Syrii. – Kryzys syryjski pokazał granice wpływów tureckich – ocenia Fadi Hakura, ekspert londyńskiego Chatham House.

Nagle okazało się, że w Ankarze popełniono zbyt wiele błędów. Na początku Turcy stawiali na Asada, próbując wpłynąć na jego politykę. Gdy to się nie powiodło, kierownictwo tureckie postawiło na wspomaganie rebeliantów. Po incydentach w regionie nadgranicznym armia turecka ostrzelała pozycje Syryjczyków. Erdodan wspominał nawet o wojnie, choć w istocie chodzi bardziej o zademonstrowanie zdecydowania i zagwarantowanie sobie sojuszu z przyszłymi zwycięzcami, którzy przejmą władzę w Syrii. Tylko kto to będzie? Turcy zbroją przeciwników Asada, nie wiedząc, czy pomagają właściwym ludziom.

Co gorsza konflikt z Syrią jest dla Turcji kosztowny, z jednej strony przyniósł bowiem zerwanie ważnych kontaktów gospodarczych, z drugiej zaś zaniepokoiło zagranicznych inwestorów obawiających się ryzyka w kraju sąsiadującym ze strefą wojny. Trzeci niepokojący element to napływ uchodźców, których utrzymanie jest kosztowne, a dodatkowo obecność kilkusettysięcznej grupy uciekinierów destabilizuje sytuacje w regionach granicznych i tak już targanych konfliktem z Kurdami.

Wojna z PPK to kolejny przykład nieradzenia sobie Erdogana z sytuacją kryzysową. Tego lata doszło do wyjątkowo wielu krwawych starć z partyzantką kurdyjską, co dowodzi nieskuteczności polityki twardej ręki i wręcz obsesyjnego odmawiania Kurdom prawa do autonomii (nie zmieniają tego zasadniczo nawet drobne ustępstwa dotyczące prawa do używania języka kurdyjskiego na wschodzie kraju). Jeśli do tego dodać frustrację armii po procesach skazujących na więzienie setki rzekomo spiskujących przeciwko władzy oficerów, to skala kłopotów okazuje się niemała.

Problem kurdyjski nie jest oczywiście tylko sprawą wewnętrzną Turcji, Kurdowie bowiem pilnie obserwują sytuację swoich pobratymców w Iraku czy Syrii, żądając podobnego zakresu samorządu.

Politykę Ankary być może podziwiają Egipcjanie i Tunezyjczycy, jednak w bezpośrednim sąsiedztwie Turcy mają zaskakująco mało przyjaciół, co nie najlepiej świadczy o praktycznej implementacji polityki przywództwa regionalnego. – Z zasady „zero problemów z sąsiadami” ostało się ironiczne „zero sąsiadów bez problemów” – zauważa Fadi Hakura. W sąsiedztwie jedynie Gruzja i Azerbejdżan uchodzą za wzorowych przyjaciół, wszyscy inni – od Armenii po Grecję mają z Ankarą na pieńku. Jeśli do tego dodać zerwanie przed dwoma laty wzorowych niegdyś kontaktów z Izraelem, to nie bardzo wiadomo, z kim Turcja miałaby realizować politykę budowania wpływów regionalnych. Ba, nawet „tureccy bracia” z Azji Centralnej woleli wrócić do pragmatycznych kontaktów z Rosją, niż szukać braterskiego przywództwa Ankary.

Gaz, ropa i polityka

Konflikt z Syrią wpłynął na pogorszenie stosunków z Rosją, zwłaszcza po tym, jak Turcy zatrzymali lecący z Moskwy syryjski samolot pasażerski pod zarzutem szmuglowania elementów uzbrojenia. Jeden z doradców premiera pozwolił sobie nawet na uwagę, że „Putin ma krew na rękach”. Tymczasem w relacjach z Moskwą Ankara stąpa po cienkim lodzie, gdyż z jednej strony nie w smak są jej regionalne ambicje Rosjan, z drugiej zaś od północnego sąsiada kupuje 60 proc. gazu i 30 proc. ropy. Godząc się na budowę rurociągu South Stream, Turcy wynegocjowali nawet dla siebie preferencyjną cenę gazu. Rosyjskie firmy mają też budować turecką elektrownię atomową.

Energetyka skłania oba kraje do współpracy, choć jednocześnie Rosjan irytuje aktywność Turków na Kaukazie i w Azji Centralnej. Gdyby nie współpraca z Ankarą, to Gruzja i Azerbejdżan nie miałyby szans na prowadzenie niezależnej od Moskwy polityki. Kolejnym punktem zapalnym mogą się stać plany eksportu turkmeńskiego (a w przyszłości także irańskiego) gazu do Europy przez Turcję z pominięciem rosyjskich rurociągów.

Stosunki z Rosją, które po wizycie prezydenta Miedwiediewa w maju 2010 r. określano jako doskonałe, w dłuższej perspektywie zapowiadają się raczej na szorstką przyjaźń.
Wszystko to w ciągu kilku lat może przewartościować myślenie Turcji o swojej roli regionalnej. Chyba przedwczesne okazało się porzucenie myśli o dalszej europeizacji państwa tureckiego. Turcja jest coraz bogatsza, ale to wciąż nie prawdziwa potęga ekonomiczna. Minister finansów Mehmet Simsek potwierdził niedawno, że planowany na ten rok 5-procentowy wzrost gospodarczy spadł wskutek kryzysu i konfliktu w regionie do znacznie skromniejszych 3 procent.

Eksperci zgadzają się, że Turcy być może dadzą sobie radę bez formalnego członkostwa w Unii Europejskiej, ale bez Europy nie zdołają dokończyć przebudowy polityki, stworzyć naprawdę demokratycznych instytucji czy rozwiązać problemu kurdyjskiego. Kraj potrzebuje dobrych stosunków z Zachodem, zachodnich inwestycji i technologii.
Pytanie tylko, czy Erdogan wyciągnie na czas wnioski z najnowszej lekcji geopolityki, czy może ważniejsze okaże się dla niego jak najszybsze wzniesienie meczetu mającego symbolizować turecką potęgę jeszcze przed jej prawdziwym urzeczywistnieniem.

Recep Tayyip Erdogan ma wielkie marzenie. Turecki premier (i pobożny muzułmanin) wyjawił, że chciałby wybudować wielki meczet na stambulskim wzgórzu Büyük Caml?ca, skąd roztacza się panorama Bosforu. Świątynia miałaby symbolizować wielkość Turcji pełniącej pod rządami Erdogana rolę klamry spinającej Azję i Europę.

Znawcy dziejów Turcji od razu skojarzyli ten plan z Niebieskim Meczetem, który kazał wznieść u szczytu swojej potęgi w połowie XVI wieku Sulejman Wspaniały.

Pozostało 94% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022