"Język rosyjski staje się na Białorusi wyrzutkiem", opracowanie pod takim tytułem opublikował rosyjski Instytut Krajów WNP (Wspólnoty Niepodległych Państw – red.), ośrodek, doradzający najwyższym organom władzy państwowej w Rosji.
Autora tekstu o rzekomo trudnej sytuacji języka rosyjskiego na Białorusi oburza między innymi to, że białoruska rządowa komisja odmawia używania języka rosyjskiego do oficjalnego nazewnictwa miejscowości i innych obiektów geograficznych na Białorusi, stosując tylko język białoruski. Tak się dzieje wbrew, jak podkreśla autor, przewidzianej w białoruskiej konstytucji zasadzie dwujęzyczności, proklamującej język rosyjski na Białorusi językiem państwowym na na równi z językiem białoruskim.
Rosyjskiemu ośrodkowi anlitycznemu nie podoba się także to, iż w stolicy Białorusi tabliczki z nazwami ulic, przystanków komunikacji miejskiej, a nawet szyld na gmachu siedziby władz miejskich są napisane tylko w języku białoruskim.
Wymienione w analizie przykłady dyskryminacji języka rosyjskiego na Białorusi świadczą, zdaniem autora, o świadomym dążeniu najwyższych władz państwa do przeciwstawiania języka białoruskiego - rosyjskiemu. Analityk przypomina przy tym, że jeszcze na początku minionego stulecia rosyjski sławista Jefim Karski udowodnił, że język białoruski jest tylko gwarą języka rosyjskiego, używaną na zachodzie Rosyjskiego Imperium.
Najbardziej jednak niepokoją rosyjskiego eksperta objawy „polonizacji" języka białoruskiego. Dopatrzył się ich w pisanych białoruską „łacinką", obok wersji cyrylicą, nazwach mińskich ulic oraz stacji metra. „To nie jest czyjeś błędne działanie, lecz świadomie realizowany kurs na polonizację Białorusi" – stwierdza autor analizy.