– Nigdy nie przyjąłem nielegalnych pieniędzy – oświadczył przyparty do muru wieloma doniesieniami prasowymi premier Mariano Rajoy. Dziennik „El Pais" dowodzi, że jest inaczej. Kilka dni temu opublikował zdjęcia sporządzonych ręcznie notatek przez byłych skarbników ugrupowania Rajoya Partii Ludowej (PP), z których wynikać ma, że szef rządu otrzymywał w latach 1997–2008 rocznie 25,2 tys. euro swego rodzaju pensji.
Pieniądze pochodzić miały z nielegalnych dotacji hiszpańskich firm budowlanych starających się o przychylność partii początkowo opozycyjnej, a później rządzącej. Rajoy wszystkiemu zaprzecza i zapowiada, że w tym tygodniu przedstawi publicznie swe deklaracje podatkowe.
– Premier Rajoy stracił już wiarygodność w oczach społeczeństwa – tłumaczy „Rz" prof. Juan Carlos Monedero z madryckiego uniwersytetu Complutense. Petycję z żądaniem jego dymisji podpisało już w Internecie prawie 700 tys. oburzonych obywateli Hiszpanii. Kraju przeżywającego załamanie gospodarcze, o rekordowym bezrobociu sięgającym 26 proc. i dwa razy wyższym wśród młodych.
W całym skandalu nie chodzi wyłącznie o premiera Rajoya. Tajne pensje od prywatnych sponsorów mieli otrzymywać także inni członkowie rządu. Jednak dziennik „El Mundo" udowadnia, że to właśnie Rajoy doprowadził w 2009 roku do zerwania z praktyką tajnych pensji. Wiele wątpliwości budzą także zapewnienia byłego skarbnika partyjnego Luisa Barcenasa, który informuje otwarcie media, że wiele wie i przez lata chronił pewne osoby. Okazuje się, że gdy ustępował z urzędu w 2009 roku zabrał ze sobą ogromne ilości dokumentów. Co więcej, w styczniu wyszło na jaw, że posiada on konto w Szwajcarii, na którym zaparkował 22 mln euro. Maria Dolores de Cospedal, sekretarz generalna Partii Ludowej, dopatruje się w całej sprawie spisku politycznego przeciwko jej ugrupowaniu.
– Hiszpania zmierza w kierunku rządu technokratycznego, jak we Włoszech za Maria Montiego. Bo Partia Ludowa jest skorumpowana, a socjaliści nie są w stanie jej zastąpić. Toczą się w nich walki wewnętrzne, w szczególności w PP. Nadchodzi czas wielkiej niepewności – uważa prof. Monedero.