Ukraińska opozycja blokuje mównicę chcąc wymusić od większości parlamentarnej ogłoszenia daty  wyborów mera Kijowa. Jej oponenci zwlekają z tą decyzją, licząc na to, że wybory w stolicy odbędą się wraz z prezydenckimi w 2015 roku, a ich kandydat będzie miał większe szanse na zwycięstwo.

Wobec braku kompromisu w tej sprawie, posłowie rządzącej Partii Regionów postanowili zignorować przeciwników i zebrali się w budynku nieopodal Rady Najwyższej na ulicy Bankowej w Kijowie. – Nie możemy marnować czasu z powodu czyichś kaprysów – mówiła deputowana tego ugrupowania Hanna Herman.

W odpowiedzi opozycja zażądała wszczęcia śledztwa. Jej zdaniem na Ukrainie doszło do próby przewrotu konstytucyjnego, podobnego do puczu moskiewskiego w 1991 roku. Przeciwnicy władz twierdzą, że Partia Regionów zdecydowała się na taki krok w obawie przed rozwiązaniem Rady Najwyższej. Prezydent ma prawo ogłosić przedterminowe wybory, jeśli posłowie nie będzie w stanie zebrać się na posiedzenie w ciągu 30 dni. Niektórzy ukraińscy analitycy twierdzą jednak, że obawy te są nieuzasadnione, a Janukowycz nie rozwiąże parlamentu w obawie, że dominujące w nim obecnie jego ugrupowanie, Partia Regionów, może uzyskać niższe poparcie. Oprócz ogłoszenia daty wyborów mera Kijowa opozycja żąda rezygnacji z planów wprowadzenia reformy emerytalnej, a także dymisji premiera Mykoły Azarowa. Zaapelowała do rodaków, by wzięli udział w sobotniej akcji protestacyjnej. Kijowski politolog Wołodymyr Fesenko mówił, że posiedzenie poza parlamentem zmusi opozycję do odblokowania mównicy.