Wczoraj Korea Południowa dała władzom w Północy 24 godziny na przyjęcie propozycji, grożąc „zdecydowanymi krokami" w przypadku jej odrzucenia.
W wystąpieniu telewizyjnym rzecznik południowokoreańskiego ministerstwa ds. zjednoczenia narodowego oświadczył, że Pjongjang ma do piątku czas na odpowiedź w sprawie podjęcia rozmów. Ich celem miałoby być "rozwiązanie kwestii humanitarnych dotyczących pracowników kompleksu Kaesong i normalizacja pracy strefy" - podał rzecznik.
Seul nie precyzował, jakie kroki planuje podjąć w razie odmowy. Agencja AP pokreśliła wówczas, że jeśli dojdzie do wycofania z kompleksu ostatnich pracowników, ostatecznie położyłoby kres projektowi uważanemu za ostatni pozostały symbol międzykoreańskiej współpracy.
3 kwietnia Korea Północna zabroniła obywatelom Korei Południowej wstępu do kompleksu, usytuowanego 10 km od granicy po stronie północnokoreańskiej. Wycofała także ok. 53 tys. swoich pracowników.
Na miejscu zostało ok. 180 południowokoreańskich pracowników, którym zapewne kończą się zapasy i środki pierwszej potrzeby. W sumie w strefie zatrudnionych jest - na kierowniczych stanowiskach - ok. 900 południowokoreańskich obywateli.