Erich Priebke, skazany na dożywocie za udział w zamordowaniu 335 cywilów w pobliżu Rzymu podczas II wojny światowej, zmarł w wieku 100 lat. Po wojnie zamieszkał w Argentynie, skąd dopiero w 1996 roku został wydany Włochom. Sąd pierwszej instancji uniewinnił go, apelacja zmieniła wyrok na piętnaście lat więzienia, a sąd najwyższej instancji zasądził dożywocie.
Plany pochowania go w Rzymie spowodowały liczne sprzeciwy i demonstracje. Pogrzeb, do którego miało dojść w ubiegły wtorek pod Rzymem, został zakłócony. Po tym, jak Argentyna odmówiła przyjęcia i pochowania ciała, trumna ze zwłokami spoczęła na terenie lotniska wojskowego.
Agencja prasowa Ansa cytowała wczoraj prawnika Paolo Giachiniego, który zapowiedział, że ostateczne miejsce spoczynku zostanie rozstrzygnięte między Niemcami a Włochami. Nie podał żadnych innych szczegółów.
Ostatnio pojawiły się doniesienia, że Priebke może zostać pochowany w Niemczech. Pomysł spotkał się z protestami ludzi obawiających się, ze miejsce pochówku stanie się swoistym sanktuarium dla neonazistów.
Erich Priebke jest dla neonazistów postacią kultową, ponieważ do końca życia pozostał wierny ideologii Hitlera. Dopiero w opublikowanym już pośmiertnie wywiadzie przyznał, że Żydzi byli prześladowani przez Niemców, ale wciąż zaprzeczał istnieniu komór gazowych.