Zatrzymany 49-letni Anas al-Libi naprawdę nazywa się Nazih Abdul-Hamed al-Rukai. Stany Zjednoczone oskarżają go o współpracę z Al-Kaidą i organizację zamachów w 1998 roku na ambasadę USA w Nairobi, w Kenii oraz na placówkę dyplomatyczną w Dar es Salaam w Tanzanii. W atakach w sumie zginęło ponad 200 osób, a tysiące zostało rannych. Większość ofiar to cywile.
Jak nieoficjalnie dowiedziała się stacja BBC, w amerykańskim sądzie al-Libiego reprezentuje prawnik opłacony przez libijski sąd. Sam adwokat, Bernard Kleinman, nie chciał komentować tych doniesień tłumacząc jedynie, że został zatrudniony przez osobę trzecią.
Podczas poprzedniej rozprawy, oskarżony był reprezentowany przez obrońcę z urzędu, gdyż jak sam stwierdził, nie stać go na żadnego adwokata.
Anas al-Libi nie przyznaje się do winy, a jego prawnik poprosił o odroczenie sprawy, aby dać obronie czas na odpowiednie przygotowanie. Bernard Kleinman zwrócił się także do sądu z prośbą o zwrócenie przebywającemu w areszcie al-Libiemu jego egzemplarza Koranu, który został mu odebrany podczas zatrzymania.
Podejrzany, zatrzymany przez amerykańskie siły specjalne w stolicy Libii 5 października br. od ponad 10 lat znajdował się na liście najbardziej poszukiwanych przez FBI terrorystów na świecie, a za pomoc w jego złapaniu oferowano nagrodę w wysokości 5 milionów dolarów.